czwartek, 27 lutego 2014

Głupotki cz. 4 :D (imagino-wiersz)

No witam witam :D
Ze względu na to że imagino wiersz się przyjął macie czwartą część :)
Co do kolejnej części imaginu jest prawie gotowy więc najprawdopodobniej pojawi się w weekend :D
Rozdział ?
Rozdział pojawi się jak będę miała czas go napisać :*
Jeśli się nie mylę zbliżamy się już do końca tej blogowej historii :*
No i piszcie co chcecie w weekend - dalej imagino wiersz / kolejna część imaginu / Rozdział (jak zdążę go napisać )
Miłego czytania :*
Pozdrawiam :*


------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Ból....
to było jedyne co czuł...
żal...
zawód...
rozpacz...
po jego policzku spłynęła pojedyncza łza...
„dlaczego ?”
„dwa razy targnęłam się na swoje życie...
drugi raz się udał...
piąte przykazanie mnie tu zamknęło...”
„nic nie da się zrobić ?”
„kochanie....
dopięłam swego...
wszedłeś na dobrą drogę...
niczego więcej nie potrzebuję...”
„dla ciebie...
ja to wszystko robiłem dla ciebie !!!”
„teraz jesteś tam...
gdzie ja zawsze chciałam trafić...”
ból na jej twarzy....
ból który każdego doprowadziłby do szału...
okropnie ranił chłopaka...
nie wytrzymał tego...
ruszył w jej stronę...
chwycił jej rękę...
poleciał dym...
jej dłoń zrobiła się czerwona...
jakby spalona...
odskoczyła...
„jesteś aniołem...
moim przeciwieństwem...
nie możesz mnie dotykać...
myśleć o mnie...
patrzeć na mnie...
kochać mnie...
nie możesz niczego....”
przetarła swoją zranioną dłoń...
z jej oczu spłynęły ostatnie łzy...
ostatni ludzki gest jaki mogła zrobić...
spuściła głowę...
kiedy ją podniosła na jej twarzy pojawiło się to co u reszty prawdziwych diabłów...
ironiczny uśmiech....
uśmiech który mówił...
„zrób coś złego a będziesz mój...”
chłopak wycofał się do bramy...
stworzenia zaczęły skakać...
panicznie krzyczeć...
szarpać się...
ruszyły w stronę niebios...
brany szybko się zamknęły...
istoty uderzały...
popychały....
rozrywały...
ale brama była silniejsza niż one....
chłopak ostatni raz wystawił rękę w stronę swojej żony...
i to był ten moment...
moment w którym przezwyciężyła diabelską naturę...
przez kraty, przyłożyła dłoń do jego dłoni...
ale instynkt był silniejszy...
zawyła...
zniknęła...
został po niej tylko otwór...
wejście przez które weszła do swojego nowego świata...

to be contiuned ?  

wtorek, 25 lutego 2014

Głupoty cz. 3

Więc tak :) 
Nikt nie komentuje :( 
ale stwierdziłam że i tak cud że czytacie te moje bazgroły więc macie ode mnie obiecaną część jak to ostatnio dziewczyny nazwały imagino-wiersza :P 
Dzieje się u was coś nowego ? 
W komach piszcie co mam dodać w najbliższym czasie.... kolejną część imagino-wiersza, rozdział czy kolejną część imagina ? :*
Komentujcie !! to motywuje !!! 
Miłego czytania :*
------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Dobro....
to był jedyny jego cel...
tylko to się liczyło...
robił wszystko...
starał się...
zadziwiał wszystkich...
poświęcał się dla innych...
pokochał zwierzęta...
uczestniczył w akcjach charytatywnych....
wszystko tylko po to...
po to by ją zobaczyć...
udało mu się...
zginął godnie...
oddając swoje serce dobremu człowiekowi...
dopiął swego...
trafił tam...
między boskie istoty...
tam gdzie zło nigdy nie zajrzało...
sam stał się aniołem...
szukał jej...
przeczesywał każdy kąt...
pytał...
nie umiał znaleźć...
ale nie miał zamiaru się poddać...
walczył...
próbował...
wrota niebios otworzyły się...
wszystko pod niebem kipiało...
krwisto czerwony kolor ogarniał każde miejsce...
z otchłani wyłoniła się jakaś postać...
za nią wyszły diabły...
nie były to byle jakie stworzenia...
z łańcuchami w dłoniach...
z czarnymi jak węgiel oczami w których wypisana była chęć do zabijania...
ich groźne wyrazy twarzy odstraszały każdego...
postać która ich prowadziła ruszyła w stronę niebios...
zbliżała się powoli....
monotonnie...
z gracją...
towarzyszące jej istoty wydawały z siebie przeróżne dźwięki...
krzyki...
piski....
warki...
a co one oznaczały ?
Ból...
cierpienie...
odrzucenie...
pogardę...
wyklęcie...
spaczenie...
diabelską naturę...
ich przywódcą była kobieta...
powoli zbliżała się do mężczyzny – anioła...
stanęła naprzeciwko jego...
pokazała mu swoją twarz...
tak....
to była ona.....

to be continued.....

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 76

Siemaneczko !!! :)
Pojawiam się z nowym rozdziałem :)
jutro albo po jutrze będzie kolejna część "głupot" :D
Jak tam u was ?
Dzieje się coś ciekawego ? :D
mi się rybka będzie kocić :P
a mój tata na siłę próbował mnie przekonać że kot się koci, rybka się rybi a człowiek się człowieczy :P
Komentujcie !!! :)
To motywuje :)
Pozdrawiam i miłego czytania :D
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Perspektywa Gabrysi
- Co dobrego ? - Zapytał Niall kładąc mi ręce na biodrach kiedy poczuł zapach grzanek. Odwróciłam się do niego kiedy dostałam krótkiego całuska. Spojrzałam na niego zdziwiona a on zrobił minę kota ze Shreka.
- Na razie grzanki. Czy ty kiedykolwiek wstałeś przed 8:30 ?
- Tak. Jak chłopaki chcieli rozkładać basen i Harry wylał cały chlor na podłogę.
- I co to ma do ciebie ?
- Takiego smrodu w życiu nie czułem.... - Zaśmiał się a ja zdzieliłam go szmatką do wycierania naczyń.
- Tak się bawimy ?! Dobra... sama tego chciałaś ! - Blondynek wyrwał mi z ręki materiał i przerzucił mnie przez ramię. Opór i krzyki nic nie dawały więc zaczęłam go ciągnąć za włosy. No i oczywiście to był jeden z moich pomysłów typu: genialny inaczej, więc nie mogło pójść dobrze. Tracąc równowagę zapomniał że spoczywam na jego barkach i uderzył plecami w ziemię. No i co się mogło stać jak nie to że uderzyłam głową w kafelki. Trzask i krzyk paniki Nialla sprawiły że chyba każdy mieszkaniec naszego domu zbiegł do nas po schodach.
- Z tobą nie da się normalnie żyć.... - Mówiłam dotykając mojej biednej główki. Rzecz jasna śmiałam się jak małpa na widok bananów ale to jest tylko taki mały szczegół.
- Wyjątkowy chłopak + wyjątkowa dziewczyna = życie na gorąco.. powinienem zostać producentem tej gazety...
- Prędzej Hazza... on ma w tym doświadczenie...
- Śmiesz we mnie wątpić ?!
- Nie.... tylko twierdzę że nie jesteś taki wyjątkowy jak myślisz..... - Powiedziałam i ugryzłam się w język widząc jak w jego pięknych niebieskich oczach pojawia się błysk.
- Czy ty właśnie...
- Liam jeśli chcecie coś jeść lepiej go ode mnie weźcie ! - Szybko zniknęłam za kuchenną futryną uciekając przed moim dzikusem. Powoli wróciłam do poprzednich czynności chcąc jak najszybciej je skończyć. Oczywiście przy ostatnich poprawkach wyglądu mojego dania musiałam coś zepsuć no i rozcięłam sobie palec. Obyło się bez powiadamiania Niallera bo on by znowu zrobił z tego wielkie Halo... Szybko zakleiłam ranę i wróciłam do dekorowania pyszności.
Po chwili na stole stanął talerz pełny pysznych grzanek z białym serkiem i różnymi zielonościami. Równocześnie zobaczyłam schodzącą ze schodów Klaudię. Jak zawsze uśmiechnięta ale tym razem miała jakoś dziwnie lepszy humor.
- Aha.. czyli noc zaręczynowa była udana ? - Oparłam się o blat patrząc na moje promieniujące słoneczko.
- Można tak powiedzieć.. tylko że tak jakby narzeczony mi zniknął.
- A no wiesz wróżką nie jestem ale myślę że wróci.
- Tylko kiedy.
- Kiedy wróci wtedy wróci. Siadaj do stołu. Albo zwołaj stado. - Zaśmiałam się i ruszyłam na górę aby sprawdzić mój telefon. Tak jak myślałam nikt do mnie nie dzwonił ale zdziwił mnie fakt że ktoś wysłał mi sms'a. Co gorsze był od Zbyszka. "Gabi.. ty lubisz rybki, nie ?"
"Zależy jakie Zbysiu, czemu pytasz ?"
"A takie z akwarium kiedyś lubiłaś, nie?"
"tak, dobrze pamiętasz... a co pamiętnik piszesz ?"
"nie.. dobra to wszystko, jestem u was za 20 min"
Odłożyłam fona i poprawiłam mój już troszkę rozmazany tak zwany "lekki" makijaż. Uśmiechnięta opuściłam mój pokój i zbiegłam po schodach. Z kuchni jak zwykle wydobywało się mnóstwo nikomu nie znanych odgłosów. Większość z nich wydawał Louis i Harry grając w "kto będzie naśladował śmieszniejszy odgłos". Oni się przy tym bawili jak dzieci a my mieliśmy śmiechu na najbliższe 10 min. Po skończeniu śniadania powoli zaczęliśmy przenosić się do salonu. Oczywiście nie obyło się bez chrupek i koli, o które chłopcy tak strasznie walczyli. I weź tu człowieku wmów im że to jest nie zdrowe... nie pogadasz...
- Jaki dzisiaj filmik ? - Zapytał Hazza przekładając w palcach ogromne ilości płyt.
- My odpadamy. - O takk... kurcze zapomniałam o dzisiejszym treningu... Gdyby nie Klaudia znowu byśmy się spóźniły. Swoją drogą przynajmniej będzie miał kto Zbyszka ustawiać. Oj współczuję mu.
- Fakt mamy trening. Kotek ? zawieziesz nas ? Nie wiem kiedy Zibi wróci więc nie ma co gdybać....
- Jasne. za 20 min tak ? - Kolejny króciutki całus w policzek, krótkie przytaknięcie i już nas nie było. Teraz siedziałyśmy na dywanie w moim pokoju i pakowałyśmy rzeczy na trening. I na czym zleciało nam te obiecane 20 min ? Na nowościach z życia miłości. Ale jedno pozostało nieodgadnione. Ani ja ani Klaudzia nie wiedziałyśmy gdzie do jasnej ciasnej jest Bartman i o co chodziło mu z tymi rybami.
- Dziewczyny !! Bo się spóźnicie ! - Krzyki Niallera nic nie pomagały bo przecież byłyśmy zajęte ploteczkami. No i tradycyjnie wychodząc z domu musiałyśmy być już 5 min spóźnione. No ale trudno. Mówi się trudno żyje się dalej. Odpokutowałyśmy to zostając pół godziny dłużej.
I co teraz ? Teraz taki happy koniec dnia, dzwonię po kogoś, on nas zabiera i jedziemy do domu. Nie skąd że.... dlaczego ? Bo moja komórka leży w domu a Klaudii padła. A co jest najlepsze ? Nie znamy żadnego numeru do chłopaków czy choćby do Olki. No i co mogą zrobić dwie zmęczone dziewczyny, którym właśnie skończył się trening ? No nic innego jak iść na porządne zakupy !!!!
Sklepy, wszędzie sklepy. Butiki, kawiarnie no i nasza ulubiona "bajka" czyli cukiernia. Od razu do niej wparowałyśmy i zamówiłyśmy dwa ciastka z galaretką. No nie powiem troszkę czasu nam w niej zleciało  bo aż 2 godz. Dziwne tylko że nikt nas nie szukał. Uśmiechnięte wyszłyśmy z jak to klaudia mówi "ciastkarni". Kiedy zaczęło biec w naszą stronę dwóch ubranych na czarno mężczyzn. No ale co to jest dwójka spasłych mężczyzn na dwie rozgrzane siatkarki świeżo po treningu. W biegu opuściłyśmy galerię kierując się w stronę domu.

czwartek, 20 lutego 2014

Imagin z Niallem cz.11

Wiec macie :)
udało mi się napisać kontynuacje waszego ulubionego imagina :)
być może się wam spodoba :D
Co tam u was ?
Rozdział najprawdopodobniej wpadnie przez weekend :)
ale muszę go napisać a że wy lubicie długie rozdzialiki to tak z 1.5 godzinki zejdzie więc muszę znaleźć na to czas :*
No to tak !
Komentujcie ! Piszcie opinie !
Kocham was <3
Buziaczki :*
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

- Kochanie wróciłam ! - Weszłam do domu krzycząc właśnie te słowa. Dziwne co ? Ja nazywająca kogoś kochaniem i to z własnej woli... No ale tak jest. Teraz mogę robić to z uśmiechem na twarzy.
- Gdzie jesteś ? - Jakoś zawsze kiedy krzyczałam że wróciłam zbiegał ze schodów i tulił mnie jak małego misia. Zdziwiona i juz lekko poddenerwowana ruszyłam przed siebie. Kolejno przeglądałam wszystkie pokoje pokoje zaczynając od kuchni. Nigdzie go nie było. Ruszyłam na górę po schodach. To samo... Może coś się stało ?! Szybko wyciągnęłam komórkę licząc na to że znajdę w niej odpowiedź. Nic. Nawet małego sms'a. Z trzęsącymi się rękami i wytrzeszczem oczu zbiegłam na dół.
- Co ty w nim widzisz. - Usłyszałam jakich dziwny głos pochodzący z za moich pleców. Prawie przerażona odwróciłam się na pięcie i ujrzałam tego idiotę.
- Co ty tu w ogóle robisz !? - Krzyknęłam wściekła i ruszyłam w stronę blondyna.
- Co z nim zrobiłeś ! - Po moich policzkach spływały rzeki słonej cieczy. Wyprowadzona z równowagi uderzałam w klatkę piersiową niebieskookiego co i tak nie dawało żadnych skutków. Co ten palant sobie myśli ?! Jak on tak może ! ? Co zrobił z moim Zaynem ! Nie potrafiłam znaleźć na to odpowiedzi i wypełniająca moje gardło "kula" nie pozwalała mi na wyduszenie nawet jednego słowa. Czułam się jak wtedy. Bezradna. Rozbita. Bezbronna. Słaba. Nie było go przymnie...
Bezsilnie opadłam na ziemię odsuwając się od blondyna. Zapłakaną twarz schowałam w rękach, które najwidoczniej pamiętają czasy głodu. Jak pies, instynktownie zwinęłam się w kłębek. Niech to się skończy ! Ja chcę się obudzić ! To nie jest prawda ! Zayn jest przy mnie ! Zayn zawsze jest przy mnie !.. Niall też kiedyś zawsze był przymnie... kochał mnie.... wspierał...leczył rany... pilnował...a co jeśli Zayn jest taki jak Horan ? Pierwsze mnie wykorzystał.. sprawił żebym się w nim zakochała... udawał miłość aby być szpiegiem tego debila ! Nienawidzę go ! Jak on mógł to zrobić !? Przecież mówił mi że jest ze mną.... mówił że jest szczęśliwy... A ja głupia mu uwierzyłam ! Niedoczekanie jego ! Nie pokażę kolejny raz że jestem słaba. O nie !
Wściekła wstałam omijając blondyna na schodach. Nawet nie spojrzałam w jego zdziwione oczy, nie interesowało mnie to. Biegiem ruszyłam do łazienki. Zalane łzami oczy wcale nie ułatwiały mi poruszania się po podwyższeniach ale nie miałam czasu na rozpamiętywanie. Jak huragan wpadłam do łazienki zamykając się na klucz. Po omacku otworzyłam dużą białą półkę stojącą pod umywalką. Przetarłam oczy ręcznikiem aby widzieć dokładnie każdy szczegół, bo każda drobnostka mogła być tym czego właśnie zaczęłam szukać. I wtedy pierwszy raz od jakiegoś roku pojawiło się to uczucie. Piekąca skóra, jakby coś chciało rozsadzić ciało od środka. Trzęsące się ręce wyglądały jak po wsadzeniu palców do kontaktu. Powoli rozmywająca się wizja. Wszystkie komórki mojego ciała krzyczały. Domagały się właśnie tego z czym już dawno skończyłam. Dziwne jest tylko to że cieszyłam się że znowu to czuję. Był to ogromny ból ale tym razem był przyjemny. Sprawiał że miałam jeszcze większą satysfakcję i motywację do tego co zaraz miałam zamiar zrobić. Wyrzuciłam za siebie kolejno całą zawartość półki po czym moim zdruzgotanym oczom pokazało się pudełeczko po małym perfumie. Z zachłannym uśmiechem na twarzy otworzyłam je. Moje ciało przepłynęła fala nieograniczonej rozkoszy kiedy moje tęczówki mogły spojrzeć na ten życiodajny proszek. Jeszcze tylko chwila. Tylko jeden ruch dzielił mnie od tego wymarzonego stanu.. Jeden ruch i poczułam to za czym tak bardzo tęskniłam. Tak to było jedyne czego potrzebowałam. To zawsze było moim celem. Nie jakaś głupia miłość ale ten wspaniały stan. A tamto ? To była tylko druga przygoda, która pozwoliła mojemu organizmowi troszkę odpocząć. Teraz znowu mogę to robić. To jedyne czego potrzebuję do szczęścia. Ten stan. Ta rozkosz. To najprawdziwsze szczęście. Różne kolory przed oczami. Kręcące się wokół własnej osi przedmioty. Rozmazane odbicie w lustrze. Wcześniej biała łazienka teraz wreszcie jest w kolorach tęczy. O nawet kwiatki wokół mnie wyrosły. Jakiś motyl lata nad moją głową. Czy to pszczoła ? A tam. Tam dwa gołębie w wysokiej trawie. Obok nich małe plecione gniazdko. W gniazdku jajeczka z których wykluwają się małe gołąbki. O i zachodzące słońce. To jest mój świat. Nieograniczony. Niekończący się. Piękny. Wreszcie moje wizję dobiegły końca. Nie wiem ile to trwało ale czułam się wspaniale. Zmęczona ale spełniona. Uśmiechnięta leżąca w wannie. Czego można chcieć więcej ? Szczęście, spokój i cały świat mam gdzieś. A to co ?! Klamka się rusza ? Jakiś nie proszony gość ? Zapraszam... już w niczym nie możecie mi przeszkodzić....

wtorek, 18 lutego 2014

Głupoty cz.2

Ok....
To tak !
Witam was kochani :)
kilka spraw organizacyjnych mianowicie :) 
Rozdział będzie coś koło weekendu jak będę miała czas na pisanie.... lub będzie kolejna część tego czegoś o narkomance zależy co będziecie chcieli :) 
na blogu będą pojawiały się różne rzeczy z resztą już tu macie tego przedsmak :P w większości sama nie wiem jak to nazwać więc mnie nie pytajcie jak się to nazywa :P
Myślę że to by było na tyle z ogłoszeń parafialnych :P
jak tam u was ? 
Komentujcie a będzie kontynuacja :) 
Miłego czytania :)


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Poczuła ból w klatce piersiowej...
to jej serce...
dawało jej znak...
wiedziała że nie może na to pozwolić...
powoli odsunęła się od krawędzi...
ruszyła w stronę blondyna...
jego spojrzenie było takie jak wcześniej jej...
chwyciła go za dłoń...
powiedziała jedno krótkie słowo...
„dlaczego ?”
wiedział o co chodzi...
„nie mam po co żyć”
„a gdybym znalazła powód ?”
„odpuściłbym”
„zostań tu dla mnie”
wiedział że ona ma racje...
podał jej drugą dłoń...
oddał się jej w całości...
pokochał ją a ona jego...
ich miłość była niczym miłość jej rodziców...
nie mogli bez siebie żyć...
chcieli dla siebie jak najlepiej...
żadne z nich już nigdy nie wróciło do tych myśli...
do tych myśli z tamtego dnia...
byli dla siebie nawzajem podporami...
niestety okazało się że życie nie jest takie kolorowe...
powiedziała...
nie mów mi że mnie kochasz, tylko zostań ze mną wtedy kiedy już nie będę mogła liczyć na nikogo innego”
miała nadzieję... 
myślała że go zna... 
myliła się...
zniszczył wszystko...
zakopał jej uczucia...
zranił ją bezpowrotnie...
ona wiedziała że to nie skończy się dobrze...
tym razem nie chciała aby ktokolwiek ją zobaczył...
wzięła kilka tabletek...
zasnęła...
bezboleśnie...
piękna...
zraniona...
blada...
w jakiś sposób dumna z siebie...
odeszła z tego świta...
niczym anioł który był na nim nie chciany...
on się dowiedział...
gorzkie łzy dniami i nocami spływały po jego policzkach...
wiedział że zrobił źle...
chciał to cofnąć...
chciał wszystko naprawić...
nie mógł...
nie był w stanie...
ale wiedział co musi zrobić...
To be continued...


niedziela, 16 lutego 2014

Imaginy z gifami

Witam slodziaki :)
Dziś tak nietypowo ale podobno podobały się wam te imaginy z gifami :)
No i mam do was pytanko... już dawno dawno temu :P był ten imagin z Niallem który skończył się na 10 części.. no i pod tą częścią było tyle komów ile miało być a nawet więcej więc mam do was pytanie czy chcecie kontynuację togo imaginka :) ???
no i może jutro pojawi się kontynuacja "tego czegoś" co było wczoraj :*
A teraz zapraszam na imaginy z gifami :) mam nadzieję że się wam spodobają :*
Komentujcie !!! <3 a może będzie takich więcej :)
Pozdrawiam :*
------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Ktoś: Jak ty to robisz że jesteś taki słodki ?


Louis:




------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Harry: Wyjdziesz za mnie ? 

Ty: Jasne że tak !!!


Harry: 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Ty: Harry.. mam dla ciebie dwie paczki bananów.

Harry: 
 



------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Ty: Zayn bo wiesz.... ja niechcący rozbiłam twoje lusterko....


Zayn: 




------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Ja: Mamo... moi idole naprawdę są normalni....
(Tym czasem w telewizji) 









------------------------------------------------------------------------------------------------------------




Ktoś: Dlaczego One Direction jest tak uwielbiane ? 


Niall:   Helloł ! Bo przecież ja w nim jestem ! 









------------------------------------------------------------------------------------------------------------




Ty: Liam czy ty kiedykolwiek zachowałeś się jak Macho ?


Liam: Dla ciebie wszystko.


 






------------------------------------------------------------------------------------------------------------





Ty: Kiedy Louis zauważy że zmieliłeś mu wszystkie marchewki ? 


Harry: 





  



------------------------------------------------------------------------------------------------------------




Harry: Stary co ty robisz ???


Liam: Wiem że na mnie patrzy... wiem że na mnie patrzy.....niech ona na mnie nie patrzy !!....


 







------------------------------------------------------------------------------------------------------------




Ty: Louis.....

Lou: Będzie okej....




Ty: Ale prosiłam żebyś zachowywał się normalnie kiedy moi rodzice patrzą.....


Lou: 
 




------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Ktoś: Jak zachowuje się twoja dziewczyna kiedy widzi Zayna ? 

Niall: 



  




-----------------------------------------------------------------------------------------------------------


Ty: (wściekła) Louis !!!! Pocukrowałeś herbatę ?

Louis: Tak a co ?

Ty: Nie nie pocukrowałeś !!! Czy tak ciężko odróżnić sól od cukru !!!! ? 

Louis:






-----------------------------------------------------------------------------------------------------------



Masz koszmar, budzisz się z krzykiem: Louis !!!

Louis: Nic nie zrobiłem !!!  To nie ja przymierzałem twoje szpilki !~!!!! jestem niewinny !!!!








------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Ty: Chłopcy ? Pomożecie mi złożyć półkę ? 



Chłopaki:







------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Ty:  (Do przyjaciółki na uch) Uwielbiam kiedy Harry tak na mnie patrzy...

Harry: (słyszał co mówiłaś) 

 






------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Ty: Och... jakie Pudzian ma mięśnie.....


Liam: Ja mam lepsze !! 




Louis: HAHAH.... a on dalej myśli że to prawda...



------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Zayn: Ona nas zabije....


Louis: Nie zabije jak nie znajdzie...

Zayn: Ale....

Louis:
 




ty stojąc za drzwiami: 






------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Wyszłaś na 15 min do sklepu i zapomniałaś wyłączyć kamerkę od skype... Wracasz i oglądasz nagrania...





------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Ty: Wiesz co Marcel ? Kocham ciebie nie Harrego...



Harry: 



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------



Ty: Niall dzisiaj śpisz na podwórku !!!


Louis: Tak jest ! Wyrzuć go ! 


Ty: Louis ty też ! 


Louis: Och Kevin nie martw się.... przeżyjemy ten koniec świata....wezmę zapas marchewek....



sobota, 15 lutego 2014

takie tam głupoty :*

Co tu dużo mówić :P 
mam coś takiego na kompie więc mogę wam to wstawiać :) 
jeśli wam się podoba komentujcie ! 
3 komy i kolejna część :) 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kiedyś istniała prawdziwa miłość.....
miłość pomiędzy dwoma istotami....
pomiędzy kobietą i mężczyzną....
uczucie zwane bezgranicznym....
nic nie było w stanie go zniszczyć...
wszystkie przykrości tylko je pogłębiały...
ona robiła wszystko co mogła....
on zawsze ją wspierał...
starali się....
walczyli aż w końcu im się udało...
na świat przyszła ich księżniczka...
pokochali ją...
ona dorastała...
rozwijała zainteresowania...
poznawała przyjaciół...
znalazła idoli...
spierała się z problemami...
odkrywała nowe miłości...
oni byli dla niej podporą....
chcieli jej pomagać...
lecz nie wszystko mogą załatwić rodzice...
nie chciała by rodzice się wtrącali..
ukrywała prawdziwą siebie...
bała się...
czego ?
Odrzucenia...
wyśmiania...
spaczenia....
niestety jej obawy ujrzały światło dzienne...
to jakiej muzyki słuchała..
to jakich miała idoli...
to jak się ubierała...
to jak wyglądała...
nic nie zostało oszczędzone przez rówieśników...
stała się ofiarą...
punktem odniesienia...
miała tego dość...
nie wytrzymywała emocjonalni...
chciała to zakończyć...
wymyśliła plan...
myślała że perfekcyjny...
bezbolesny...
taki jakiego potrzebowała...
podjęła decyzję...
stanęła na krawędzi mostu...
nic jej nie trzymało na tym świecie...
ostatni raz przeleciała wzrokiem po okolicy...
po jej mieście...
kiedy zaczęła się z powrotem odwracać ujrzała chłopaka...
stał w tej samej pozycji co ona....
kilka metrów od niej...
zobaczyła w nim....siebie....

To be Continued.....

piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 75

Z okazji walentynek macie rozdzialik :) 
Tak mi się wydaje że rozdziały będę wstawiała dwa razy w tygodniu :) 
Myślę że się wam spodoba :)
Jak tam u was ? 
Co porabiacie ? 
Macie jeszcze ferie ? bo ja nie :/ 
No i....
SZCZĘŚLIWYCH WALENTYNEK !!!! <3
Perspektywa Klaudi
Serwuje jakaś blondynka. Niezbyt dokładne przyjęcie ale zdołałyśmy wyprowadzić piłkę. Zagranie do Gaby, która miała mi wystawić. Piłka miękko i błyskawicznie przesunęła się na moje pole ataku. Idealna ścina w dziewiąty metr której nasze przeciwniczki nie obroniły. Jak zawsze po udanej akcji zrobiłyśmy na środku „miśka” i wróciłyśmy na swoje pozycje. Reszta meczu była niby tylko formalnością ale bardzo ważną formalnością. Tym razem były nasze serwy. Serwowała Gabcia a „Dębowianki” nie dały rady przyjąć jej ostrego Flota (Flot to rodzaj zagrywki). Kumpela wykonała jeszcze trzy zagrywki ale po ostatniej przeciwniczki wyprowadziły kontrę i straciłyśmy punkt. Oczywiście nie mogłyśmy oddać tak łatwo punktów więc tym razem nasza libero perfekcyjnie przyjęła piłkę a reszta czyli wystawa i atak jakoś same nam wyszły...
Gra toczyła się idealnie aż było dwa do zera w setach rzecz jasna dla nas. Zdobyłyśmy 24 punkt. Stanęłam za linią i zaczęłam przygotowywać się do meczowego serwu który miałam wykonać. Kolejny raz przeleciałam wzrokiem po trybunach. Oczywiście. Nie mógł przyjść bo to przecież takie trudne ruszyć zadek z fotela. Byłam pewna że woli oglądać film z dzikiem niż przyjść na kolejny mój mecz ale gdzieś w środku jednak miałam nadzieję że przyjdzie. Potrząsnęłam z niedowierzaniem głową i czekałam na to aż ktoś łaskawie poda mi piłkę. Gabrysia złapała niebiesko-żółtą Mikasę i rzuciła w moją stronę. Złapałam ją i uderzyłam trzy razy o podłogę. Po ostatnim odbiciu chwyciłam piłkę i poczułam pod palcami toś wypukłego. Odwróciłam piłkę i widząc niewielki srebrny przedmiot spojrzałam zdezorientowana po moich towarzyszkach z drużyny. Widząc po ich wyrazach twarzy zrozumiałam że nie wiedzą o co chodzi. Powoli odkleiłam najprawdopodobniej jakiś pierścionek od piłki. Zaczęłam delikatnie obracać go w palcach i powoli przyglądać się mu. Bardzo ładny, chyba srebrny ii czy on miał na środku prawdziwą taką jakby kremową perłę ? W trakcie kiedy tak się zastanawiałam usłyszałam tak zwane „ykhym”. Szybko odwróciłam się wokół własnej osi i w mgnieniu oka mnie zamurowało. Nie wierzyłam w to co pokazywały mi moje oczy. W głośnikach na sali rozbrzmiała moja ulubiona piosenka Little Mix „Wings” a ja patrzyłam prosto w oczy klęczącego przede mną Zbyszka. Czułam na sobie wzrok wszystkich zgromadzonych na sali kibiców i nie tylko ale to się nie liczyło. Tera liczył się tylko mój piękny, wyperfumowany, ubrany w garnitur chłopak.

  • Klaudiu Nataliu Kałużna. Czy ty. Prawdziwa zwyciężczyni tego meczu i mojego serca zechcesz nosić ten pierścionek na znak tego że masz już narzeczonego ? - Zapytał patrząc prosto w moje oczy. Moje gardło się ścisnęło. Do oczu napłynęły mi łzy. Nie dałam rady nic powiedzieć ale dałam znak. Powoli pokiwałam głową w górę i w dół. Cała sala zaczęła głośno krzyczeć i bić brawa.
  • Mogę ? - Zapytał mój narzeczony wskazując na pierścionek. Patrzcie jak to pięknie brzmi !!! „Narzeczony”. Chwycił pierścionek w swoje ręce i nasunął go na mój serdeczny palec. Uśmiechnięty wziął mnie na ręce i okręcił wokół swojej osi.
  • Więc pora na kończący serw naszej nowo narzeczonej ! - Krzyknął spiker. Jest w ogóle takie słowo jak „nowo narzeczona” ? Zbyszek tylko wpił się w moje usta i po krótkim ale jakże wspaniałym pocałunku odstawił mnie na parkiet. Uśmiechnięta wzięłam do ręki tym razem już normalną piłkę i stanęłam za końcową linią. Po trzykrotnym odbiciu piłki, delikatnie zaserwowałam. Piłka trafiła centralnie w prawa stronę, prawej linii, która kończy boisko. Teraz to dopiero zaczęło się dziać. Teraz wszystkie dziewczyny bez wyjątków, piszczały. Z trybun na boisko wbiegło trzech chłopaków z szampanami w rękach. Szybkie potrząsanie butelkami sprawiło że każdy z napoi wybuchł wystrzelając pianę przynajmniej dwa metry w górę. Zibi kolejna raz podbiegł do mnie i wziął mnie na ręce. Gabcia z całą resztą mojego zespołu zrobiły woków nas kółko. Skakały, klaskały, śpiewały, piszczały po prostu się cieszyły. Korzystając z okazji tym razem ja zaczęłam całować Zbyszka. Całowałam go jak jeszcze nigdy do tond a on każdy pocałunek oddawał podwójnie. Był delikatny ale bardzo namiętny. Nie zwalnialiśmy tempa a raczej wręcz przeciwnie. Nasze pocałunki były coraz głębsze i szybsze. Czułam się jak w niebie. Tylko tego było mi teraz trzeba. W objęciach narzeczonego, cały czas czując jego usta.
  • Panienka pozwoli że teraz się ewakuujemy ? - Wyszeptał mi do ucha kiedy oderwał się aby nabrać powietrza.
  • Z miłą chęcią. - Odpowiedziałam a Zibciu łobuzersko się uśmiechnął. Ze mną na rękach ruszył do naszej szatni. Oczywiście była do szatnia damska ale kto by się teraz tym przejmował. Ominął wszystkich na naszej drodze i już byliśmy w środku. Bartman zamknął za sobą drzwi i zabawnie poruszył brwiami. Oparłam się o ławkę nie spuszczając oczu z mojego narzeczonego, który ruszył w moją stronę. Stanął przede mną i delikatnie pocałował. Kiedy odsunął swoją twarz zabrał się za moją bluzkę. Nie było to dla niego zbyt trudne ale po ściągnięciu klubowej bluzki zobaczył że przecież jeszcze mam na sobie bokserkę. To też nie sprawiło mu kłopotu więc teraz stałam już w samym biustonoszu a on zrzucał koszulę. Kiedy Bartman chciał rozpiąć to co pozostało na moim ciele usłyszałam jakiś dziwny dźwięk.
  • O boże Zbyszek !!! MVP ! - Krzyknęłam i szybko zaczęłam ubierać bluzki. Wystraszony narzeczony nałożył na siebie swoją koszulę i z szybkością światłą wybiegliśmy z szatni. Trafiliśmy jakby na zawołanie bo kiedy Zbyszek zamknął drzwi w głośnikach rozbrzmiało. „A zawodniczką meczu zostaje Klaudia Kałużna!!!”. Zadowolona ruszyłam po odebranie nagrody. Oczywiście nie obyło się bez gratulacji co do mojego stanu cywilnego. Podeszłam do drużyny aby przybić piątkę z każdym po kolei. Kiedy doszłam do stojącej Gaby widziałam że nie wiedzieć czemu strasznie się śmieje.
  • Co ? Spiker nie ma wyczucia co ? - Powiedziała i wybuchła śmiechem, jak to miała w zwyczaju, a ja razem z nią....

poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 73/74

Nie było mnie bardzo długo więc stwierdziłam że należy wam się dłuższy rozdział do poczytania :P a że już miałam je napisane dawno... a no nie miałam ich jak wstawić a ominąć ich nie mogę więc..... macie w zamian za to dwa :3
Kocham was <3
Pozdrawiam i miłego czytania :D

Rozdział 73
Perspektywa Gabrysi
  • Haha :P czyli jestem u cb za 30 min tak ? - Zapytała uśmiechnięta Klaudia stojąc w drzwiach mojego pokoju.
  • Tak. Będę gotowa, możesz po mnie przyjść. - Odpowiedziałam a drzwi się zamknęły. Miałam 30 min na przygotowanie się do pierwszego meczu od czasu porwania. Usiadłam przed lustrem i rozpuściłam włosy pokazując światu moje fale. Ściany pokoju nie nacieszyły się tym widokiem zbyt długo ponieważ zaraz zabrałam się za robienie warkocza. Ledwo zdążyłam zawiązać gumkę na końcu warkocza a do mojego pokoju ktoś wbiegł.
  • EEE możesz zejść na dół ? - Zapytał cały zdyszany i lekko zaniepokojony Zibi.
  • Ee a mogę wiedzieć z jakiej to okazji ? - Zapytałam bo nie chciało mi się ruszać z miejsca.
  • Rusz ten kufer a nie narzekaj ! - Zibi podniósł głos i skarcił mnie wzrokiem a ja jako ten wspaniały, posłuszny żołnierz ruszyłam po schodach na parter.
    Perspektywa Michała
    Usłyszałem szybkie kroki. Po chwili na schodach pojawiła sie jak zawsze piękna... ee wróć na schodach zobaczyłem Louisa, a miałem nadzieję że będzie to moja była dziewczyna.
  • No co ? - Zapytał spoglądając prosto na mój dziwny wyraz twarzy który przedstawiał jednocześnie zawód ale także lekką złość. Pokręciłem głową i spojrzałem w górę. Tym razem to była ona. Poobijana ale nadal piękna i na zawsze moja. W tym momencie pojawił mi się przed oczami moment który ostatnio przeczytałem w pamiętniku Klaudi.
- Kocham cię i dlatego nie pójdziesz w tej sukience na obiad!- Michał i jego obsesja. Pomyślałam przechodząc razem z Bartkiem obok pokoju pana i panny młodej. Jak to pięknie brzmi
- Niby dlaczego nie!- ach! i charakter gaby... z tego wyjdzie mieszanka wybuchowa a nie dwaj rozumiejący sie młodzi ludzie. Jedno jest pewne. Kochają się i to najważniejsze
- Bo nie i koniec. Za dużo... odsłania.- powiedział stanowczo.
- Palnij się w łeb bo ci za dużo mózgu odsłania. Udaru dostałeś.- powiedziała jeszcze pewniej.
- Gaba no... nie kłóćmy się.- powiedział i na stówę zrobił oczy kota ze shreka! ale ja go znam...
- Jestem za.- powiedziała a zarówno on jak i ja odetchnęliśmy z ulgą.- Jak pójdę w tej sukience.- ale zaraz mina mi zrzedła... w sumie mogłam się domyślić.
- Może choć bo jak mamy na nich czekać, to nie zjemy..- powiedział Bartek a ja zgodziłam się w stu procentach. „
  • Michał ?
  • Ja.... ja.... - nie zdążyłem nic powiedzieć bo Gabi rzuciła się w moje ramiona i wtulając się w mój tors podniosła wzrok.
  • Przepraszam..... - Powiedziałem patrząc prosto w jej oczy.
  • Już dobrze.... - odpowiedziała uśmiechając się i tuląc się do mnie jeszcze mocniej.







Rozdział 74
Perspektywa Perrie
Za 30 min mamy drugi w tym dniu koncert. Wszystko mnie boli i nawet nie wiecie jak bardzo chce mi się spać. Zaczynam już nie wytrzymywać tej odległości która jest pomiędzy mną a Zaynem. Każdego dnia rozmawiam z nim przez telefon ale to nie to samo. Nie ma chwili, w której nie miałabym przy sobie misia, którego od niego dostałam. To taki mój pluszowy przyjaciel który przypomina mi o moim Mulacie. Może jak do niego zadzwonię to przestanę tak bardzo za nim tęsknić ? Nie czekając \na nic wyciągnęłam z kieszeni komórkę i wybrałam numer Malika. Pierwszy, drugi, trzeci sygnał. Zayn odbierz to !

  • Halo ? - Wreszcie usłyszałam ten jego wspaniały głos.
  • Cześć kochanie. - Odpowiedziałam uśmiechając się sama do siebie.
  • Oo cześć słonko. Coś się stało ?
  • A musiało się coś stać ?
  • Nie.. przepraszam... Jak tam nastrój przed koncertem ?
  • Dobry. To może być fajny koncert.
  • Może być i na pewno taki będzie.
  • Kochanie.... - Po tych słowach „pociągnęłam na nosie” i otarłam gromadzącą się w moich oczach słoną ciecz.
  • Ej słonko. Co jest ? - Jego troskliwy głos tak bardzo mnie uspokajał ale tylko potęgował to że chciałam się do niego przytulić.
  • Tęsknię....
  • Ja też. Za niedługo się zobaczymy. Perrie nie płacz bo ja tez zacznę. - na te słowa znowu się uśmiechnęłam.
  • Wiem. Cieszę się. - Odpowiedziałam z nadzieją.
  • Masz przy sobie tego misia którego ci dałem ?
  • Tak w ręce.
  • Odłóż telefon i urwij mu głowę.
  • Zayn co ty ? Nieeee !
  • Zaufaj mi chociaż przez chwilę.
  • Ufam ci ale nie chcę go niszczyć.
  • Więc zrób o co proszę ale wcześniej daj mnie na głośnomówiący. - Zrobiłam co kazał. Chwyciłam misia i z wielkim bólem oderwałam pluszakowi głowę. Zobaczyłam dziwne białe pudełeczko. Wyciągnęłam je a wtedy słuchać było charakterystyczny zgrzyt.
  • Otwórz. - Usłyszałam jego głos z słuchawki. Spokojnie otworzyłam szkatułkę i zobaczyłam..... Pierścionek ?!
  • Perrie Edwards... Wyjdziesz za takiego niedorajdę jak ja ? - Kiedy Zayn oczekiwał odpowiedzi ja ubrałam pierścionek i zaczęłam strasznie piszczeć.
  • To znaczy tak. Tak ?
  • Takkkkkkkkkk !!!!!
  • Podoba się ?
  • Boże Zayn !!! On jest piękny. - Zaczęłam strasznie płakać. Nie słuchałam protestów mojego narzeczonego.
  • Perrie !!! Powiesz mi wreszcie dlaczego płaczesz ?
  • Ze szczęści i dlatego że nie mogę cię przytulić. - Łzy spływały po mojej twarzy niszcząc pracę makijażystek. Myślałam że zaraz mnie rozniesie przecież ja się tak cieszyłam a nie mogłam go przytulić. To jakby dać dziecku cukierka i nie pozwolić mu go otworzyć.
  • Nie płacz ! Za niedługo się zobaczymy a teraz idź i popraw makijaż !
  • Skąd wiesz że mam brzydki ?
  • Bo wiem że płaczesz a nie chcę żeby fani cię taką zobaczyli.
  • Więc Pa kochanie.
  • Powodzenia pani Malik. - Po tych słowach Zayn się rozłączył. Cała zapłakana wyszłam z mojej garderoby i weszłam do naszej zespołowej. Kiedy dziewczyny mnie zobaczyły natychmiast rzuciły się w moją stronę z pytaniami.
  • Pezz !!! Co się stało ? Coś nie tak ? - Mówiąc to patrzyły na mnie jak na ducha. Ja tylko spojrzałam w ich oczy a one zaraz znały odpowiedź. Swoją drogą powoli zaczynałam się już bać tego jak one mnie znały.
  • To łzy szczęścia tak ? - Pytały z niecierpliwością na mnie patrząc. Uśmiechnęłam się i podniosłam do góry rękę na której znajdował się piękny pierścionek z trzema małymi brylantami na środku.
  • Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa !!!!!!!!! Jak on to ?!!!!!!!!!! - Krzyczały i przytulały mnie do siebie jak jakiegoś miśka. Przed 5 min skakałyśmy i piszczałyśmy jak szalone. Cieszyłam się w przeciwieństwie do naszych stylistek. Kiedy zobaczyły moją całą czarną od tuszu twarz jedna zemdlała a druga chwyciła się za głowę. Przez chwilę zastanawiałam się dlaczego ich reakcja była aż taka a po chwili uświadomiłam sobie że przecież za 5 min zaczyna się nasz koncert....

niedziela, 9 lutego 2014

Witam znowu :)

Witam...
Jak pewnie zauważyliście nie było mnie tutaj przez około 2 miesiące...
Wszystkich przepraszam za nieobecność ale nie miałam dostępu do internetu ze względu na jego awarię :/
mam nadzieję że jeszcze ktoś odwiedza tego bloga i że wybaczycie mi tak długą nieobecność :'( <3
Dziękuję za wszystkie nominacje i za 6000 !!! wyświetleń :3
Pozdrawiam cieplutko :*