poniedziałek, 24 marca 2014

Wiedza




Wiedza - Pojęcie Względne




Mówią że nauka to potęga, droga do wiedzy, że bez niej nie da się nic osiągnąć. Każą się uczyć choć sami nie robili tego tak gorliwie. Twierdzą że poprzez uczenie się, staniemy się mądrzejsi. Podobno wiedza ma nam pomóc a wiemy czym ona tak naprawdę jest ? Dlaczego pewne rzeczy wiemy a na drugie nie znamy odpowiedzi ? Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta, ani tez logiczna. Rzecz w tym że my wiemy wszystko tylko trzeba umieć to zrozumieć. Nasz mózg zapamiętuje każdy obraz, każdy odgłos, każde słowo, każdy zapach, każdy dotyk a nawet każdą czynność. Mamy w sobie potęgę, o której nawet nie śniliśmy. Skoro tak jest, to dlaczego musimy się czegoś uczyć na pamięć powtarzając coś lub na okrągło coś czytając ? Co powoduje że nie pamiętamy jakiegoś miejsca czy osoby ? Wyjaśnienie znają naukowcy, ale do nich też ten fakt nie przemawia. Mózg nie jest ośrodkiem naszych myśli bo jest nim świadomość. Świadomość bycia, czucia, widzenia. Świadomość koduje w sobie wszystko czego kiedykolwiek doświadczyliśmy. To dlaczego nie pamiętamy np. naszego urodzenia ? Ponieważ świadomość jak wszystko, nie jest idealna. Jest zablokowana, ograniczana. Barierą jest nie tylko ludzki strach czy brak umiejętności. Jest też nią sam mózg. Dlaczego dzieci szybko zapamiętują np. obrazki ? Bo ich rozum nie jest na tyle rozwinięty aby wiedzieć że musi coś ukrywać przed organizmem. Wraz z wiekiem pamięć się pogarsza bo nasz mózg zmniejsza zakres świadomości do jakiej mamy dostęp. Więc co jest kluczem do wiedzy ? Ćwiczenia pamięci. Proste, rutynowe zabawy pamięciowe pozwalają człowiekowi na pokonanie barier wiedzy. Dlaczego Kopernik „wstrzymał słońce ruszył Ziemię” ? Bo wiedział na jakiej podstawie działa ludzkość. Nie był geniuszem ale rozgryzł swój umysł, doprowadził go do takiego stanu, w którym mózg nie miał już sposobu na blokowanie pamięci. Wszystko ma swoje granice a granice są po to by motywować. Mówi się że granica to koniec, a tak naprawdę granica to nowy początek. Każdą granicę da się przekroczyć, swoją własną także.  







------------------------------------------------------------------------------------------------------------




No to  by było na tyle....
chyba czas się pożegnać....
serce mówi co innego...
ale rozum prosi...
chce oszczędzić cierpienia...
wie co lepsze....
i w końcu człowiek ulega....
poddaje się...
podświadomie wie...
wie że będzie dalej walczył...
ale w inny sposób...

Czas się pożegnać....
rozstać się....
nie macie pojęcia jakie to trudne...
bicie się ze sobą wszystkich emocji...
człowiek już sam nie wie co czuje...
ale chce odejść z honorem.....
i niech tak zostanie.....
już zawsze będę mogła powiedzieć że próbowałam...
nie wyszło...
trudno..
trzeba żyć dalej....
znaleźć sobie inne hobby...
inaczej realizować wyobraźnię....
ale nigdy o was nie zapomnę....
nigdy nie zapomnę o tej wspaniałej przygodzie...
o tym prawie roku...
który był tak wspaniały.....
bo poznałam was.....
z dumą mogę powiedzieć..
kocham was ! 
nigdy nie przestanę ! 



świadomość tego że zostawia się wszystko co się kocha jest bolesna.... ale jak najbardziej prawdziwa...
Jednak nie zapominajmy że każdy ból jest dobry.. każde cierpienie ma jakiś cel.... pozwala nam stać się silniejszymi..........



czwartek, 20 marca 2014

wiersz cz.7

Cześć żabcie :* 
jak tam u was ? 
jak tam humorki na wiosne ? 
mnie smuci jedna rzecz :( 
nie komentujecie :( 
jak wam się podoba ? 
powiedzie ! 
możecie nawet na mnie na jechać że to jest głupie czy nudne ~!
ale chociaż skomentujcie...
wyraźcie swoją opinię...
czekam :* 
miłego czytania :*




------------------------------------------------------------------------------------------------------------





spojrzał jej w oczy...
uśmiechnął się...
powoli wyszeptał....
„choć”...
ruszył w przód...
pewny siebie...
nie poruszony...
„gdzie ?”
nie wiedziała ja ma się zachować...
jak to rozumieć...
jak to odebrać...
„Coś ci pokażę”...
spuściła głowę...
spokojnie...
z gracją...
lekko przerażona...
szła za nim....
krok w krok....
nie zadawała głupich pytań...
nie rozmyślała nad tym co robi...
oddała się mu...
oddała się cała....
bo czyż nie takie jest przeznaczenie miłości ?...
wiedziała że może mu ufać...
on wiedział że może ufać jej...
właśnie dlatego chciał to pokazać...
coś co niedawno sam rozgryzł...
udoskonalił...
polubił....
Szli dość długo...
nie odzywali się ani słowem...
w końcu dotarli...
on usiadł na zboczu....
zbocze było pionowe...
jakby ściana....
na dole woda...
błękitna tafla...
„to nie zwykły klif...
nikt nie pamięta upadku z niego...
nie wiedzą co się z nimi działo...
dlaczego ?
rzecz prosta....
to brama...
ziemska granica piekła i nieba....
życia i śmierci...
człowiek to widzi...
dociera to do niego...
ale tego nie pojmuje...
nie jest w stanie....
to zbyt duży ból...
ludzki rozum wtedy cierpi...
przeokropnie...
więc woli inne wyjście...
zapomnienie...
zagubienie...
to wiele ułatwia...
człowiek nie wie o tym co się działo...
nie zadaje pytań...
nie szuka odpowiedzi....
nie wie że był tam...
że może się tam znaleźć po śmierci...
po prostu ma zablokowaną pamięć”...
zainspirowana...
zdziwiona...
zaciekawiona...
wpatrywała się w jedyny sens jej życia....
„piekło jest głęboko pod ziemią ?...
ja nie pamiętam tego...
nic nie pamiętam z tamtych chwil....”
uśmiechnął się serdecznie...
lekko złączył ich usta...
przytulił...
„Dobrze że tego nie pamiętasz...
to moja sprawka...
a mity o piekle są nieprawdziwe...
przesadzone...
piekło to świat równoległy...
kryje w sobie tajemnice...
a jest ich więcej niż sobie wyobrażasz”......










poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 78

Helloo !!
Coś wyjątkowo udało mi się wyrobić z napisaniem rozdziału więc składam go na wasze łapki :*
piszcie opinie co do treści i długości :* będę wdzięczna :D
Mam pytanie co do najbliższych wpisów...
chcecie żebym dalej ciągnęła ten imagin z Niallem ?
A no i jak będziecie chciały to będą kolejne części wiersza :P
Jak tam u was w szkole ?
U mnie porażka po prostu... ale no nie będę się na ten temat rozpisywała :P
Komentujcie :D
Czekam na wasze opinie ! :*
Miłego czytania :)




------------------------------------------------------------------------------------------------------------






- Rybko....
- Co....
- Kotek wstawaj...
- Po co...
- Jest 7:30
- Co ?!!!! I ty mnie dopiero teraz budzisz ?!!! przecież o 8:00 mamy trening !!!!
- WIEM.
- A kaka ?
- Co Kaka ?
- Jajco znosi... Wstała już ?
- Tak... Zibi ja budzi....
- Ok więc wyłaź !
- A co ja nie mogę własnej dziewczyny oglądać jak się przebiera ?
- A co ja film pornograficzny żeby mnie oglądać ?
- Hmmm... Poszedłbym na taki film....
- Wynoś Się !
Niall jak to Niall musiał dodać swoje dwa słowa przed tym niż na dobre opuścił mój a raczej nasz pokój. Teraz dosłownie wszystko fruwało. Każda rzecz jaką podnosiłam z ziemi automatycznie wylatywała w górę. Boże czemu ja zawsze mam taki problem z pakowaniem się na trening. Oczywiście to że wstałam tak późno to już jest moja wina no ale mógł mnie łaskawie wcześniej obudzić. A no i jeszcze muszę nakarmić rybki... eee zaraz... przecież ja nie mam do nich pokarmu. Tak. To może być problem. No nic. Muszę o tym powiedzieć Niallowi. O matko.. już pięć minut tak filozofuję ?! Dobra. Ogarniamy się.
Szybko wskoczyłam w pierwsze lepsze ubrania, spięłam włosy i tylko pomalowałam rzęsy. Z torbą treningową na plecach zeszłam po schodach gdzie już wszędzie był zapach śniadania. Uśmiechnięta Olka stała przy blacie kuchennym i patrzyła w moją stronę.
- Cześć Miśku. Zjesz z nami ?
- Sorki. Nie mam czasu. Ale liczę na pyszny obiadek.
Uśmiechnęłam się i posłałam jej całusa na co odpowiedziała tym samym. Ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych i zaczęłam ubierać buty. Po chwili wszyscy w trójkę siedzieliśmy w samochodzie. Niall jako kierowca, ja obok niego a Klaudzia z tyłu. Szybko wyjaśniłam amorkowi kiedy i gdzie ma czekać. Umówieni rozstaliśmy się na praktycznie 1,5 godz. Trening minął nam zadziwiająco szybko i nawet przyjemnie. Zabawa z piłeczką wcale nie jest taka zła jeśli faktycznie daje nam to radość. Kiedy Nialler odebrał nas z pod hali ruszyliśmy w stronę domu.
- Stań mi pod zoologicznym.
- Po co ? Obiad już na Was czeka, nie masz się o co martwić.
- Bardzo śmieszne. Rybki tez muszą jeść nie ?
Przekonałam go więc już po chwili byłam w sklepie. Szukałam jak najprostszego pokarmu co okazało się, było nie lada wyzwaniem. Po 10 min udręki znalazłam ten głupi proszek. Uśmiechnięta podeszłam do kasy i zapłaciłam za zakup. Wróciłam do auta gdzie wszyscy byli strasznie spokojni. Aż za spokojni. No nic, nie jestem Rutkowski, nie będę robiła dochodzenia. Po 10 min już byliśmy w naszej kuchni. Przez chwilę pogadałam z Olką i chłopakami po czym musiałam obiecać że zaraz zejdę na obiad. Zadowolona wbiegłam po schodach gdzie w pokoju siedział blondyn. Jego bardzo dziwny uśmiech od razu wzbudził we mnie podejrzenia. Oczywiście je olałam i podeszłam do akwarium, w którym pojawiła się jakaś nowa rzecz. Piękny niebieski koralowiec wyglądał niczym zabójcze tęczówki mojego wybranka. Powoli wsypałam zwierzątkom pokarm cały czas obserwując koralowiec. Nie wiem czy już wam mówiłam ale w akwarium mam 5 ślicznych gupików i trzy glonojady wielkości dłoni.
- Niall ? Nie wiesz czemu jeden z glonojadów ma taki wypukły brzuch ?
- Ni....
- Niall ?...
Kiedy sie zaciął wiedziałam że coś zrobił. Boże z nim to jak z dzieckiem. Powoli przywołałam go ruchem ręki.
- Wydaje mi się że trzeba będzie jej zrobić Sekcje.
- Jaką sekcję ?
- Zwłok. Sekcje zwłok.
- Żartujesz ! Nie próbuj nawet jej dotykać !!.. rozumiesz ?!
- Ale kotku..
- Mów co im dałeś...
- Myślałem że będzie ładnie...
- Dałeś do akwarium te szklane ozdobne kulki ?...
- eeee Tak...właśnie te...
- Mogę wiedzieć po co ?
- No jak to po co... żeby było ładnie.
- Dobra... To teraz ty ją będziesz operował !
- Ale będziesz moją asystentką ?
- Pfi... Wynajmij sobie..
- Nie mogę...
- Czemu ?
- Bo moja dziewczyna wzięła mi całą kasę...
- To powiedz jej żeby ci oddała...
- Kotku.. daj mi 200 euro....
- Niall !!!!
- No misiu !
- Dobra.. Idź po jakiś nóż czy coś....
Kiedy wyszedł to miałam ochotę za nim wybiec i zrzucić go ze schodów. Serio. Myślałam że pęknę. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Szybko wyciągnęłam ranną rybkę z akwarium ale zaraz sie okazało że nawet nie trzeba jej uśmiercać. Sama już dawno nie żyła.
- Mam dwa noże i skalpel... Skalpel od Lou... Nawet nie pytaj skąd bo sam nie wiem..
- Dobra. Mamy jeszcze prostsze zadanie bo rybka już nie żyje. Ty ją kroisz.
- Połóż mi ją tu.
- Będziesz ostrożny ?
- A czy ja kiedyś nie byłem ostrożny ?
- Hm... no nie wiem... może kilka razy...
- Oj no już dobra. Biorę się do pracy.
Jak głupia stałam nad moim panem chirurgiem którego nie obchodziło teraz nic więcej oprócz końcówki skalpela. Pierwszy raz widziałam go w takim skupieniu. Jego mina po prostu mnie rozbrajała. Zmarszczony nos, przymrużone oczy a ja miałam ochotę wybuchnąć śmiechem.
- Idź po Klaudie.
- Po co ?
- Potrzebna mi pomoc a ty masz do tego za słabe nerwy .
- Niall..
-  Idź ! Po Kake i po Olke. Bez dyskusji !
Boże jedyny... Zaczynam się go bać. A podobno to kobiety mają zmienne humory... pfi.. też mi mężczyzna.
Powoli zeszłam po schodach i nic nie mówiąc złapałam Olkę za rękę i pociągnęłam za sobą. Nie zwróciłam uwali na protesty Hazzy, który był oburzony tym że wyrwałam mu wybrankę z ust. Teraz w dwie weszłyśmy do pokoju Klaudii a tu kolejne papuszki nierozłączki.
- Co jest ?
- Jesteś potrzebna.
- Ale dlaczego mi ją zabieracie ?....
Zibi zrobił minkę zbitego psa ale chyba się przeliczył. Nieugięta odwróciłam się a kontem oka widziałam jak Klaudia mówi do Bartmana że zaraz wróci. Całe Trio ruszyło w stronę mojego i Niallera, pokoju. Otworzyłam drzwi a Nialler stał odwrócony plecami w naszą stronę i nawet nie podniósł głowy. Zdziwione dziewczyny ruszyły do niego, tylko nie ja. Dopiero kiedy zobaczył że już obok niego stoją jakby cały sie zmieszał. Zaczął wszystko przekładać i nie wiedziała do czego ma przykleić swoje ślepia...
- Spokojnie - Klaudia mówiła szeptem ale i tak to słyszałam, nie wiedziałam co się dzieje ale tez nie chciałam tam podchodzić.
- Nie martw się.. dasz rade... - Oliwka to już co innego. Nawet nie mówiła szeptem, nie chciała ukrywać przede mną tego co mówiła.
- Eee ? Co jest ?
Patrzyłam na blondyna, który powoli zaczął się do mnie odwracać. Uśmiechnięty w jednej ręce trzymał moją ulubioną białą różę a drugą miał zamkniętą. Ubrudzony i śmierdzący rybą podszedł do mnie i lekko pocałował wręczając różyczkę.
- Wyciągnąłeś to ?
- Tak. I teraz wreszcie bez żadnych roszad mogę Ci to pokazać....
Nawet nie zdążyłam o nic zapytać. Niall klęknął przede mną i głęboko nabrał powietrza. Stres zszedł z jego oczu a pojawiła sie w nich nadzieja. W głębi duszy wiedziałam że chce dać mi kolejną bransoletkę tylko nie wiedziałam jaką.
- Moja wspaniała, jedyna, magiczna kobieto... zechcesz wyjść za takiego blondyna, który nie umie nawet dobrze schować pierścionka ?
Moje oczy się zaszkliły. Po policzkach mimowolnie spłynęły łzy. W środku cała się gotowałam, cieszyłam, skakałam, a na zewnątrz musiałam podjąć tą ważną decyzję. Moje zmęczone gardło odmawiało mi posłuszeństwa, nie potrafiłam nic z siebie wydusić. Z boku cały czas słyszałam doping dziewczyn "no dalej, zgódź się...!". Wreszcie dałam radę i przełamałam samą siebie.
- Tak !!!
Rzuciłam się w jego ramiona powalając go na podłogę. Byłam nieziemsko szczęśliwa. Tuliliśmy się jak małe dzieci, które spotkały się po tygodniu nieobecności w przedszkolu. Wreszcie słodkie tulaski przeobraziły się w krótkie pocałunki, te zaś w namiętne, a namiętne pocałunki w niekończące się pieszczoty. Leżeliśmy na dywanie całując się jakbyśmy zaraz mieli się rozstać. Łaknący się wzajemnie nie pozwalaliśmy sobie na ani sekundę przerwy. Wreszcie bez sił opadłam na tors mojego narzeczonego. Zorientowałam się że już dawno nie ma obok nas dziewczyn co niezmiernie mnie ucieszyło. Zaczęłam wplatać dłonie w blond czuprynę mojego narzeczonego. Ach jakież to piękne.. wreszcie mam prawo go tak nazywać...
- Kochanie... - Odezwał się zasapanym głosem.
- Tak ? - Ochocho.. mój głos był jeszcze gorszy, brzmiałam jakbym przebiegła maraton.
- Gdzie jest ta róża ?
- Nie wiem a co ?
- Bo coś mi się wbija w plecy..
Zaśmiałam się, powoli uwalniając go z mojego nacisku. Tak miał rację, leżał na mojej byłej, pięknej róży. Teraz wyglądała jakby ktoś przejechał po niej walcem ale trudno. Usiadłam na łóżku patrząc w oczy siedzącego przede mną narzeczonego. Ten tylko się uśmiechnął i podniósł z podłogi coś świecącego. To był ten pierścionek do którego wcześniej nie przywiązałam żadnej uwagi. Piękny, srebrny, z niebieskim kryształkiem na środku. Obrączka ozdobiona była drobnymi srebrnymi gałązkami. Całość wyglądała jak zrobiona przez elfy. Piękna, prosta a jakby pełna magi.
- Teraz już jesteś pełnomocną Panią mego serce... zawsze nią byłaś, ale teraz mam pewność że już mi nie uciekniesz.

piątek, 14 marca 2014

Niedoskonała Maszyna




Mieliście kiedyś taką sytuację kiedy ktoś zniszczył coś co kochaliście ? Jakiś 
bezmyślny osobnik zakopał wasze marzenia jednym głupim postępkiem ? Wszystko co tworzyliście, o co się troszczyliście, co było sensem waszego istnienia zostało odepchnięte w otchłań. Tak. Teraz przeżywam ten moment. Chwila, w której człowiek ma ochotę stanąć przed grubym murem i pierwsze kilka razy, z całej siły uderzyć w niego głową, a następnie się na niego wspiąć i rzucić bez oporu. Wydaje się że jest to najrozsądniejszy pomysł. Wtedy znowu zaczynamy myśleć nad tym co straciliśmy. Serce kroi się od środka a mózg krzyczy "dlaczego tego nie przewidziałeś/aś. Kolejne myśli kręcą się w kółko.. "dlaczego to musiało się tak skończyć ?"... "czemu Bóg pozwolił nas tak skrzywdzić"... "czy moje uczucia się nie liczą ?". Mimowolnie nasza twarz zalewa się łzami chociaż wiemy że to nic nie da. Wiemy że to i tak już koniec a pomimo tego musimy dać upust emocją. Tak to człowiek. Maszyna nieidealna. Jedyna maszyna, która ma uczucia, czuje ból, ma rozum, rzec by można najdoskonalsza lub najsilniejsza maszyna na świecie. A jednak emocje, rozum i ból to rzeczy, które czynią nas najsłabszymi, są w stanie zniszczyć nosiciela.






wtorek, 11 marca 2014

Rozdział 77

Witam kochaniutkie :D
Jak tam u was ?
Bo ja was odwiedzam z nową porcją mojej twórczości :P
Mam nadzieję że się wam spodoba :D
Następne co pojawi się na blogu to.... jeszcze nie mam pojęcia co :P ale na pewno nie rozdział :P ten pojawił się bo już od tygodnia siedzę pod presją pewnej nałogowej czytelniczki  :P jej dziękujcie :P
No to nie pozostaje mi nic jak życzyć wam miłego czytania :*
no i pozdrawiam :*
KOMENTUJCIE !!!!!!!!

(ps. Długość odpowiednia czy jeszcze za krótki ?)



------------------------------------------------------------------------------------------------------------






- Pchaj !
- Pcham !
- Pchaj Mocniej !
- Już nie mogę !
- Zayn pchaj ile wlezie !
- No mówię że dalej nie sięgam !
Siedząc z Klaudią na schodach przewracałam oczami i zdziwiona usłyszanymi odgłosami wbijałam wzrok w trawę. Kaka jak to Kaka zatykała usta rękami i turlała się ze śmiechu. Matko... Jakie oni z siebie jęki wydają. Mogliby się troszkę opanować.
- Boże dziewczyny !!!
- Szukaliśmy was całą noc.... Niall i Zibi już stracili zmysły...
- Ale rozumiem że ty kochany Liamku cały czas w nas wierzyłeś ?
- Tak... to po pierwsze.. a po drugie zwiałyście naszym ochroniarzom więc stwierdziłem że jesteście w dobrej formie.... - Jego uśmiech, tak zwany "zaciesz" mnie po prostu powalił... Jeszcze większą bękę miałyśmy kiedy zobaczyłyśmy panikę, złość i radość w jednym, oczywiście prezentowane były przez naszych najwspanialszych.
- Gdzie wyście były ?... wchodźcie do domu !
- Geniuszu zamknięte jest...
- Jak to zamknięte ? Zbyszek masz klucz ?
- A co ja klucznik ?
- Miałeś zabrać klucz !!
- Nikt nie mówił że mam go mieć ze sobą.... - Bartman był pod takim ostrzałem że chyba nic nie mogło już go uratować. Ja już nic nie widziałam dosłownie płakałam ze śmiechu. A Klaudia ? Ona też nie była gorsza. Zamiast bronić narzeczonego ryła się jak małe dziecko.
- Zayn i Perrie mieli zostać w domu....
- Chyba tam są.
- No to na co czekacie !
- E no.. jakby chyba troszkę zajęci są... - Klaudia zrobiła minę w stylu "nie pytaj skąd wiem bo sama nie wiem skąd wiem". Liam zmarszczył brwi i powoli podszedł do drzwi. Delikatnie zadzwonił w dzwonek i automatycznie sie odsunął. Nagle było słychać trzask i pewne niecenzuralne słowo którego nie powtórzę.
Kolejne co było słychać to niby szept, który wcale nie był szeptem: "ty też słyszałaś ten dzwonek ?". A no i reszta tradycyjna: szybkie kroki po schodach, dźwięk uderzenia jakąś częścią ciała o balustradę, przekleństwo, a nawet wiązanka i dobicie do drzwi. Z ręką na ustach patrzyłam jak z za futryn wyłania się uśmiechnięta bemba Malika a za nim Perrie.
- Co wyście tam robili ?! Nie mogliście szybciej...
- A no wiesz Niall... tak jakoś wyszło !
- Jak kuźwa wyszło ! Nie mogliście z tym poczekać do wieczora ! - Liam chyba pierwszy raz dzisiaj podniósł głos.
- Ale wieczorem to robić ?
- No a kiedy ?
- No wieczorem będzie ciemno i nie będzie widać.
- A co wy tam możecie źle zrobić ?
- No nie wiem, krzywo półkę ustawić, roztłuc coś ?
- Co wy robiliście ? - Wytrzeszcz oczu Nialla był niezastąpiony. Myślałam że tam padnę ze śmiechu. No, wtedy bym zrobiła tak jak Klaudia, która z impetem przywaliła głową w kafelki, ale nic to nie dało. Cały czas płakała ze śmiechu.
- Przecież mówiłem że będę robił przemeblowanie ! Co wy znowu ?! - No najwidoczniej Zayn się wściekł, a z resztą, nie dziwię mu się. Usiłowałam teraz podnieść Klaudię z ziemi ale coś mi to nie wyszło. No i wtedy do akcji wkroczył książę z bajki. Nadymając swoje barki, Zibi wziął na ręce swoją narzeczoną, która z resztą nadal szczerzyła swoje ząbki.
- Gabuś. Choć ze mną. Mam coś dla Ciebie.
Zdziwiona patrzyłam na Zbyszka w głębi duszy zastanawiając się czy tylko ja mam na imię Gabrysia. Chmmm... no i doszłam do wniosku że chyba tylko ja więc żwawym krokiem ruszyłam za siatkarzem.
- E no więc... tak.. eee.. nie wchodź tam na razie.... Kochanie możesz tam wejść i powiedzieć mi czy dobrze to zrobiłem.... ? - Coraz bardziej zaczynałam się bać co ten pacan kombinuje. Klaudia spokojnie zeszła z jego rąk i weszła do mojego pokoju, zostawiając mnie sam na sam z tym nieogarem.
- Mogę wiedzieć o co chodzi ? A tak nawiasem mówiąc... co ty robisz w moim pokoju !!!!
- no bo wiesz... ty nie możesz tam wejść.. bo może to ci się nie spodoba... no i ja wtedy... no wyjdę na głupiego... - Jąkał się jak dziecko z przedszkola po spotkaniu z reprezentacją piłki nożnej.
- Gabuś !!!! Patrz na to !!!!!
Zaciekawiona odepchnęłam mężczyznę przewracając go na ziemię i weszłam do pokoju. Na mojej szafce stało piękne, średniej wielkości akwarium.
- Klaudia odsuń się od tego...
- Dlaczego ?
- To jest szklane...
- No i co ?
- Wszystko co szklane.. w twoim pobliżu jest w ogromnym niebezpieczeństwie.
Brunetka zgromiła mnie wzrokiem i jak zwykle pokazał się jej tik nerwowy... no czyli zaczęło jej szarpać jednym okiem co mnie osobiście po prostu przeraża.
- Patrz rybki !!!!
hahah.... jej zaciesz na twarzy po prostu powaliłby najbardziej poważnego, no w sumie mnie już powalił....
- Ej laski ! Może by mi tak ktoś pomógł wstać ?
- Radź sobie sam kochaniutki. My dałyśmy radę same wrócić to ty sam wstaniesz. Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie...
- Ale drzewa...
- Zbyszek ! Nie chodzi tu o drzewo !
Oj oj... kolego... teraz to podniosłeś Klaudzi ciśnienie....Dziewczyna wściekła ruszyła w stronę sportowca po czym z hukiem zamknęła mu drzwi przed nosem. Wściekła usiadła na łóżku a ja obok niej. Z lekkim uśmiechem zaczęłam ją łaskotać licząc podświadomie na rewanż. No i wcale się nie przeliczyłam. Po chwili obie leżałyśmy na ziemi, kolejny dzisiaj już raz, spłakane ze śmiechu.
- Dobra ogarniamy się... - Ton brunetki był wręcz przerażająco nie podobny to śmiechu który słyszałam kilka sekund wcześniej.
- Od kogo to ? - zapytałam chcąc podtrzymać ta powagę.
- Kumpel sprzedawał.... wpuścicie mnie ?
- Idź mu otwórz....
patrzcie jaka straszna narzeczona.... jak ma iść otworzyć swojemu przyszłemu mężowi to idzie ze spuszczoną głową... oj nie będą oni mieli łatwego życia, nie będą. No ale podobno jak sie kogoś kocha to trzeba umieć też przeboleć jego złe dni... a co aj się tu rozwodzę ? przecież ona już go wpuściła...
- Kolega chciał się pozbyć tego akwarium a pomyślałem że tobie się spodoba... mieści 8 litrów... więc nie tak dużo. Jak będziesz chciała to będę ci pomagał z tym. A no i mówił że jedna rybka jest w ciąży i za nie długo będzie rodziła.
- Będzie się Rybiła ? - Och i ta spostrzegawczość klaudii.... zaraz co ?
- Klaudia... widzisz i nie grzmisz... ryby się kocą... nie rybią...
- Wcale nie !!! Ryby się rybią !
- Nie ryby się kocą... tak jak koty....
- Nie ! Koty się kocą, ryby się rybią, a człowiek się człowieczy.
No i nie wytrzymałam. Musiałam strzelić Face Palma. No bo kto by nie strzelił ? No w sumie to nie wiem kto ma racje.. no ale czy ryba może się rybić ?.... no bo nikt mi nie wmówi że się wielorybi... bo to już kompletna głupota... no ale trudno...
- Laski !!! Nie kłócić mi sie tu.... nie wiem co ryby robią... i nie wiem jak się robią....
hahahah.... no tak... to był lont granatu... Zibi go odpalił... zwijałyśmy się jak dzieci... ja już nie umiałam się śmiać... mój brzuch tego już nie wytrzymywał...
- Ludzie.. co wy tu robicie ? - Do pokoju wkroczył jak zawsze poważny Liam. - Ej wy wiecie że jak ktoś się śmieje około 30 min to może umrzeć ?
uuu i teraz ta zabójcza powaga na naszych twarzach... no normalnie jak w Mafi... czy w mafi jest poważnie ? a nie wiem.... coś dzisiaj strasznie rozkojarzona jestem.. no nic trudno....
- Dobra. Wyjdźcie... dajcie rybce.....eee.... spokojnie przeprowadzić poród....
Wygoniłam wszystkich z pokoju a sama usiadłam przed akwarium i oglądałam moich nowych przyjaciół. Ale skąd Zbyszek wiedział że ja lubię rybki ? tego chyba nigdy nie rozgryzę....







sobota, 8 marca 2014

wiersz cz.6

hejo !~!!
dzisiaj także mam dla was imagino wiersz ale w ramach ciekawostki dowiedziałam się że to naprawdę jest wiersz :P :)
Jak uda mi się napisać kolejną część imaginu to go wrzucę :)
a no i rozdział też powinien się kiedyś pojawić bo mnie kumpela męczy że mam go napisać :P
Jak tam u was ?
czemu nie komentujecie ? :(
Miłego czytania :*

(ps.. mam napisane takie dosłownie kilku zdaniowe opowiadano a raczej też taki wierszyk :) chcecie go przy następnym poście ? )


------------------------------------------------------------------------------------------------------------




Udało mu się...
rozgryzł tajemnice....
zrobił więcej niż chciał...
brama niebios nie została stworzona dla ochrony aniołów...
tylko dla bezpieczeństwa boga....
gdyby anioły i diabły miały ze sobą kontakt...
rozmawiałyby....
widziały inne wyjścia z sytuacji...
wznieciły by bunt...
a tak ?
Anioł myślał że diabeł to zło....
spaczenie....
upośledzenie....
konsekwencja grzechu...
i tak pozostanie na zawsze....
prawdę poznał tylko jeden....
ten który zbawił ukochaną....
jest na ziemi...
z nią...
jest szczęśliwy...
ale nie mówi jej całej prawdy...
ona kładzie się spać...
a on zamyka oczy...
wtedy dzieje się właśnie to...
jego ciało zostaje na ziemi....
a dusza ?....
Jest wciągana do piekła....
każdej nocy....
przeżywa to na co nie był skazany....
ból...
ogromny....
przeszywający każdą cześć ciała....
niekończące się tortury...
ciosy zadawane z zdwojoną siłą...
a to wszystko z jednego powodu...
aby zostawili jego ukochaną....
oddał za nią siebie...
odkupił jej cierpienie swoim....
tak wyglądał dowód...
miłości....
oddania....
zrozumienia...
troski...
nie zwykle cenny dowód...
miał trwać aż do końca życia....
ale Bóg sprytnie go ukarał...
wiedział że zbawiając ukochaną stał się nieśmiertelny....
i to była największa kara jaka mogła go spotkać....
wiedział co robi....
ukrywał to....
nie pokazywał swoich słabości....
z biegiem czasu przestał być torturowany...
wspinał się coraz wyżej...
stawał się coraz mniej ograniczany...
w końcu stanął na szczycie....
decydował o wszystkim co działo się w piekle...
o nowych więźniach....
torturach....
zatrzymaniach....
wypędzaniach....
stał się bosem....
a wszystko bez wiedzy ukochanej....
w nocy...
kiedy ona smacznie spała on zarządzał zaświatami....
myślicie że nie zapisał się w historii ?...
a kim był Lucyfer ?...
nikim innym jak byłym aniołem...
a dlaczego nie wiecie jak został wygnany ?...
przecież ludzie znienawidzili by boga znając tą prawdę....
wygnany bo kochał ?...
było by to okrutne..
więc lepiej było wpoić ludziom że zdradził....
stwórca nie przewidział tylko jednego...
przecież wśród ludzi była „ta jedyna”...
ta z którą niewierny spędzał całe dnie....
gdy on przenosił się do swojego królestwa...
ona budziła się z krzykiem...
wystraszona brała do ręki Biblie...
zaczynała czytać....
modlić się...
rozmyślać....
kojarzyć fakty....
zakochiwać się w postaciach.....
rozpoznawać w nich znane sobie charaktery....
aż w końcu zrozumiała...
Rano on się obudził...
delikatnie ucałowała go w policzek...
„dlaczego to robisz ?”....
zrozumiał że ona już wie....
„po to byś ty nie musiała”....






środa, 5 marca 2014

imagino - wiersz cz.5 :*

Elo elo :)
Witam wszystkie moje slodziaki :D
Więc macie kolejną część imagino wierszu :*
wybaczcie ale nie wiem kiedy będzie kolejna część bo szkoła już się na mnie wali :P
No więc liczę na komentarze :D
no i wiecie że was kocham <3
Miłego czytania :D


------------------------------------------------------------------------------------------------------------




Myślał....
Szukał sposobu...
chciał złamać doskonałość...
przezwyciężyć nieomylny plan boga...
wiedział że da się to zrobić...
nie wiedział tylko jak...
godzinami siedział nad biblią...
czyżby stworzenie świata było tak wspaniałomyślne.. ?
Nie....
wszystko ma swój słaby punkt....
niby idealny świat....
stworzony w siedem dni...
sześć nieprzespanych nocy...
tyle pracy...
zmarnowane...
Właśnie teraz...
jeden z aniołów...
niby wiernych podwładnych...
odkrył to...
dowiedział się tego...
wreszcie znalazł odpowiedź na swoje pytanie....
Jak złamać idealny świat stworzony przez boga ?
Nie było to trudne...
wystarczyło dobrze zapytać...
nie – Jak ?
Nie – Dlaczego ?
Nie – z jakim skutkiem ?
Ale – Po co ?
To właśnie było to pytanie....
dwa krótkie słowa...
kilka liter...
a są w stanie połączyć zakochanych...
mogą ją wreszcie wybawić....
jego, ochronić....
mamy pytanie...
ale jakie twierdzenie ma ono złamać ?...
proste....
wydaje się wręcz banalne....
nie ma nic łatwiejszego....
ale pojawia się problem..
trzeba sprzeciwić się stwórcy...
jedynemu panu...
temu który skleił nas swoją miłością...
który uczył miłości do bliźniego....
uczucia, które staje się dla niego zgubą...
teza jest krótka....
Brama niebios została stworzona...
poszukiwane pytanie tylko ją dopełnia....
Po co ?....
Tajemnica której odkrycie zmieni wszystko...
nie tylko widok na świat...
stosunek do Jehowy....
miłość do istot...
ale też zaufanie.....
to czym niegdyś ludzie zostali obdarowani....
Bóg już o tym zapomniał....
teraz liczy się tylko to żeby „Go” powstrzymać...
nie dopuścić do końca tego wszystkiego...
już nie liczy się to że człowiek jest jego dzieckiem...
teraz włada nim nienawiść...
złość....
zemsta....
chce zadać karę...
sąd....
mający na celu wybicie tego z głowy innym aniołom....
ale co to da ?...
Jak to go powstrzyma ?....
Przecież w tym momencie łamie szyfr...
czeka tylko na odpowiedni moment...
godziny...
kilka minut...
kilkanaście sekund.....
a jego ukochana odzyska świadomość....
bez pomocy boga.....
zostanie zbawiona.....





niedziela, 2 marca 2014

Imagin z Niallem cz.12

Witam witam :*
No i jest weekend więc jest kolejna część imaginu z Niallerkiem :D 
Teraz to już jest bardziej imagin z Zaynem ale trudno :P 
Podstawowe pytanie :) Co chcecie aby pojawiło się w najbliższym czasie ?
 rozdział ? kolejna część imagina ? czy kolejna część imagino wiersza ? :*
Komentujcie !!!!
 Pozdrawiam :*
Miłego czytania :*
(ps. Mam nadzieję że dobrze się to czyta bo siedziałam nad tym 15 min żeby wogóle weszło to do internetu :P zapisałam sobie to w złym formacie i miałam duży problem z wstawieniem tego :P głupia ja :P ) 



----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Świat wiruje niczym dziecięca karuzela. Mocny wiatr wkurzając mnie, szarpie włosy. Dziwne słońce pada na moje policzki. Zaraz ! Czy to są drzewa ? a pode mną ? To są dachówki ? Zaraz, zaraz. Dlaczego ja do jasnej cholery siedzę na dachu ?!!! Kurde... chyba lekko przeholowałam z tym korzystaniem z życia. Ciekawe ile tego wzięłam..... Myśl ! Myśl.... a no tak... nie było tego dużo ale euforia i ekstaza zapanowały nad ciałem wspomagając działanie proszków. Kolejna zagadka... Powie mi ktoś jak ja się do jasnej cholery znalazłam na tym popieprzonym dachu ? Zobaczmy ile z tego pamiętam. Ćpałam... ktoś klamkował klamką... wściekła wyszłam przez okno.. usiadłam na dachu.... no i siedzę tu już aż 30 min ?! i dopiero teraz oprzytomniałam ?! a no nie dziwię się, musiało dobrze podziałać. Czasami zadziwia mnie to że idealnie pamiętam to co się działo jak byłam pod wpływem mojego życiodajnego proszku. Większość narkomanów od razu zapomina to co robią a o tym aby przypomnieli sobie co robili kiedy byli na haju nie ma nawet mowy. Ale ze mną jest inaczej. Od początku było inaczej. Nie zaczęłam brać bo chciałam. Zaczęłam to robić ponieważ byłam zmuszona. Wiem mogłam z tym walczyć, ale zerwanie kontaktów z Niallem było kopnięciem, które zrzuciło mnie w przepaść. Do dziś pamiętam mój pierwszy kontakt z narkotykami. Pierwszy, pożerający ciało głód. Wtedy bałam się tego. Odrzucało mnie to. Ale nie miałam wyboru. Zmusiła mnie do tego sytuacja, której zawsze tak chciałam uniknąć. Byłam na imprezie. Bawiłam się świetnie i poszłam tańczyć z kolegą. Tu pojawił się mój pierwszy błąd - nie dopiłam Coli która była w mojej szklance. Po skończonym tańcu, jak gdyby nigdy nic wróciłam na miejsce i ugasiłam pragnienie. I to był taki cios żyletką. Po chwili nie potrafiłam zapanować nad własnym ciałem, które już było pod mocnym wpływem środków nasennych. Walka z lekarstwem nic nie dała, moje powieki mimowolnie zamknęły mój dostęp do świta. Nie wiem jak długo spałam. Nie wiem jak mnie przenieśli. Wiem że kiedy się obudziłam już byłam po pierwszej dawce. Jedną z pierwszych tego oznak było to że moja ręka była cała pokuta. Ale moją uwagę przyciągnęło coś innego. Coś za co do dzisiaj mam ochotę zabić tego porąbanego dilera. Mój świat był w tęczowych barwach. Wszystko się kręciło ale po mimo pozorów, czułam się dobrze. Nie zadawałam żadnych pytań. Moje towarzystwo było bardziej powalone niż ja więc wiedziałam że oni mi nie pomogą. Wybiegłam z pokoju i okazało się że jestem w jakimś bunkrze. Odwróciłam się ale było już za późno. Jedyne drzwi które mogły wyprowadzić mnie z tamtego pokoju zatrzasnęły się. Odsunęłam się w kąt i opierając się o ścianę, usiadłam. Schowałam twarz w dłoniach ale nie spłynęła po moim policzku żadna łza. Wiedziałam że to nic nie da. Naważyłam sobie piwa to muszę go sama wypić. Nie wiedziałam która godzina, jaki dzień, ale wiedziałam że muszę się jakoś z tam tond wydostać. Kiedy już miałam wstać drzwi otworzyły się a w nich stanęła jakaś kobieta.
- Cześć. Możesz już wyjść. Kolega na Ciebie czeka.
- Która godzina ?
- 10....
- Gdzie Max ?
- Czekał... znaczy czeka. - Niepewnie wstałam. Wtedy jeszcze nie byłam tak pewna siebie, czyli bałam się wszystkiego i wszystkich. Ze spuszczoną głową ominęłam kobietę wychodząc z pomieszczenia. Na drodze stanęli mi dwaj mężczyźni. Po dokładnym obejrzeniu mnie jeden z nich powiedział do drugiego "połknęła haczyk".
- Możesz iść. Jesteś wolna. - Nie czekając na dalsze wywody tamtej dwójki wybiegłam z pomieszczenia i czym prędzej biegłam przed siebie. Z uśmiechem na twarzy wydostałam się na podwórko i ruszyłam w stronę mojego domu. Wtedy kolejny raz w tamtym tygodniu zaczęłam nucić sobie pod nosem "I'm coming home, I'm coming home, Tell the World, I'm coming home". Byłam szczęśliwa że wyszłam cało z tej sytuacji. Pewna że jestem bezpieczna i nic mi nie jest. Humor znacznie mi się poprawił bo w końcu brnęłam w stronę mojego ukochanego domku. Dopiero po kilku dniach dowiedziałam się że ten jeden jedyny nie kontrolowany raz wystarczył aby wciągnąć mnie w nałóg. Zaczęłam regularnie odbierać towar i go spożywać. Nie miałam innego wyjścia. Mój organizm zbyt mocno go pragnął więc nie miałam możliwości sprzeciwienia się. Kiedy chciałam z tym walczyć szybko polegałam. Nagłe krwotoki z nosa, zasłabnięcia tylko zmuszały mnie do tego aby sięgać po to do czego coraz bardziej się przyzwyczajałam. Po dwóch miesiącach robiłam to już z chęcią a co ważniejsze regularnie. Teraz mija około dwóch lat od kiedy to zaczęłam. I co z tego że zrobiłam sobie przerwę ? Co z tego że się zakochałam.. że ktoś mnie kochał ? Skoro ten wspaniały proszek znowu jest najważniejszy.. z resztą, on zawsze był najważniejszy. Kiedy byłam z Zaynem po prostu on zastępował mi narkotyki. To jego potrzebowałam bardziej niż ich. Ale teraz już wiem że był tylko złudzeniem. Przelotnym wiatrem w żaglach. Duchem, który teraz już odszedł i nie obchodzi mnie co się z nim dzieje. Prawdziwe szczęście mam tutaj. Nie na dachu, tylko w sobie. Krąży w moich żyłach. Posila moje komórki. Podtrzymuje moje życie. 
- [T.I] ! Kotku ! Jesteś tam ?! - Jakiś mężczyzna krzyczał uderzając pięściami w drzwi. Matko... ten ból.... czy on nie wie że boli mnie głowa ! No nic... nie zajdę. Może uda mi się go zignorować. Dałam radę odrzucać ludzką potrzebę miłości przez prawie 3 lata. Teraz też mogę nie zwracać uwagi na jakiegoś nachalnego debila. Huki są coraz głośniejsze a moja głowa chce wybuchnąć. Wściekła odwróciłam się twarzą w stronę dachu i ruszyłam w górę. Powoli przemieszczałam się po śliskiej powierzchni aż doszłam do komina. Uderzenia ucichły a raczej ja przestałam je słyszeć. Zadowolona zaczęłam dziwnie przyglądać się krajobrazowi, który mnie otaczał. Kiedyś poruszyłby mnie ten widok. Piękne rozpromienione słońce, mnóstwo zieleni i radosne kolorowe budynki. Teraz były dla mnie pustym krajobrazem. Codziennością, która mnie otaczała, otacza i będzie otaczała. 
 - [T.I] ? 
- Odejdź ! 
- Kotku.. proszę Cię.. Coś się stało ? 
- Wyjdź ! Idź sobie ! Spadaj ! - Tak. To był Zayn. Teraz wychodził z dachowego okna naszej łazienki kierując się w moją stronę. Czy jego do końca pogięło ?! Ja mam z nim rozmawiać ?! jego niedoczekanie.....
- Misiu proszę cię...
- Spadasz ? Czy Ci pomóc ! Nie powinno to być trudne...
- Powiesz mi co Cię ugryzło !!? 
- Ja zaraz mogę ugryźć Ciebie !!! 
- Co brałaś !!!!? 
Puściły mi nerwy. Wściekła odbiłam się od dachówki i ruszyłam w stronę rozdrażnionego, byłego, chłopaka. Jego twarz zrobiła się blada a ja nie miałam zamiaru ustąpić. Wiedział co zaraz się stanie.


czwartek, 27 lutego 2014

Głupotki cz. 4 :D (imagino-wiersz)

No witam witam :D
Ze względu na to że imagino wiersz się przyjął macie czwartą część :)
Co do kolejnej części imaginu jest prawie gotowy więc najprawdopodobniej pojawi się w weekend :D
Rozdział ?
Rozdział pojawi się jak będę miała czas go napisać :*
Jeśli się nie mylę zbliżamy się już do końca tej blogowej historii :*
No i piszcie co chcecie w weekend - dalej imagino wiersz / kolejna część imaginu / Rozdział (jak zdążę go napisać )
Miłego czytania :*
Pozdrawiam :*


------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Ból....
to było jedyne co czuł...
żal...
zawód...
rozpacz...
po jego policzku spłynęła pojedyncza łza...
„dlaczego ?”
„dwa razy targnęłam się na swoje życie...
drugi raz się udał...
piąte przykazanie mnie tu zamknęło...”
„nic nie da się zrobić ?”
„kochanie....
dopięłam swego...
wszedłeś na dobrą drogę...
niczego więcej nie potrzebuję...”
„dla ciebie...
ja to wszystko robiłem dla ciebie !!!”
„teraz jesteś tam...
gdzie ja zawsze chciałam trafić...”
ból na jej twarzy....
ból który każdego doprowadziłby do szału...
okropnie ranił chłopaka...
nie wytrzymał tego...
ruszył w jej stronę...
chwycił jej rękę...
poleciał dym...
jej dłoń zrobiła się czerwona...
jakby spalona...
odskoczyła...
„jesteś aniołem...
moim przeciwieństwem...
nie możesz mnie dotykać...
myśleć o mnie...
patrzeć na mnie...
kochać mnie...
nie możesz niczego....”
przetarła swoją zranioną dłoń...
z jej oczu spłynęły ostatnie łzy...
ostatni ludzki gest jaki mogła zrobić...
spuściła głowę...
kiedy ją podniosła na jej twarzy pojawiło się to co u reszty prawdziwych diabłów...
ironiczny uśmiech....
uśmiech który mówił...
„zrób coś złego a będziesz mój...”
chłopak wycofał się do bramy...
stworzenia zaczęły skakać...
panicznie krzyczeć...
szarpać się...
ruszyły w stronę niebios...
brany szybko się zamknęły...
istoty uderzały...
popychały....
rozrywały...
ale brama była silniejsza niż one....
chłopak ostatni raz wystawił rękę w stronę swojej żony...
i to był ten moment...
moment w którym przezwyciężyła diabelską naturę...
przez kraty, przyłożyła dłoń do jego dłoni...
ale instynkt był silniejszy...
zawyła...
zniknęła...
został po niej tylko otwór...
wejście przez które weszła do swojego nowego świata...

to be contiuned ?  

wtorek, 25 lutego 2014

Głupoty cz. 3

Więc tak :) 
Nikt nie komentuje :( 
ale stwierdziłam że i tak cud że czytacie te moje bazgroły więc macie ode mnie obiecaną część jak to ostatnio dziewczyny nazwały imagino-wiersza :P 
Dzieje się u was coś nowego ? 
W komach piszcie co mam dodać w najbliższym czasie.... kolejną część imagino-wiersza, rozdział czy kolejną część imagina ? :*
Komentujcie !! to motywuje !!! 
Miłego czytania :*
------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Dobro....
to był jedyny jego cel...
tylko to się liczyło...
robił wszystko...
starał się...
zadziwiał wszystkich...
poświęcał się dla innych...
pokochał zwierzęta...
uczestniczył w akcjach charytatywnych....
wszystko tylko po to...
po to by ją zobaczyć...
udało mu się...
zginął godnie...
oddając swoje serce dobremu człowiekowi...
dopiął swego...
trafił tam...
między boskie istoty...
tam gdzie zło nigdy nie zajrzało...
sam stał się aniołem...
szukał jej...
przeczesywał każdy kąt...
pytał...
nie umiał znaleźć...
ale nie miał zamiaru się poddać...
walczył...
próbował...
wrota niebios otworzyły się...
wszystko pod niebem kipiało...
krwisto czerwony kolor ogarniał każde miejsce...
z otchłani wyłoniła się jakaś postać...
za nią wyszły diabły...
nie były to byle jakie stworzenia...
z łańcuchami w dłoniach...
z czarnymi jak węgiel oczami w których wypisana była chęć do zabijania...
ich groźne wyrazy twarzy odstraszały każdego...
postać która ich prowadziła ruszyła w stronę niebios...
zbliżała się powoli....
monotonnie...
z gracją...
towarzyszące jej istoty wydawały z siebie przeróżne dźwięki...
krzyki...
piski....
warki...
a co one oznaczały ?
Ból...
cierpienie...
odrzucenie...
pogardę...
wyklęcie...
spaczenie...
diabelską naturę...
ich przywódcą była kobieta...
powoli zbliżała się do mężczyzny – anioła...
stanęła naprzeciwko jego...
pokazała mu swoją twarz...
tak....
to była ona.....

to be continued.....

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 76

Siemaneczko !!! :)
Pojawiam się z nowym rozdziałem :)
jutro albo po jutrze będzie kolejna część "głupot" :D
Jak tam u was ?
Dzieje się coś ciekawego ? :D
mi się rybka będzie kocić :P
a mój tata na siłę próbował mnie przekonać że kot się koci, rybka się rybi a człowiek się człowieczy :P
Komentujcie !!! :)
To motywuje :)
Pozdrawiam i miłego czytania :D
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Perspektywa Gabrysi
- Co dobrego ? - Zapytał Niall kładąc mi ręce na biodrach kiedy poczuł zapach grzanek. Odwróciłam się do niego kiedy dostałam krótkiego całuska. Spojrzałam na niego zdziwiona a on zrobił minę kota ze Shreka.
- Na razie grzanki. Czy ty kiedykolwiek wstałeś przed 8:30 ?
- Tak. Jak chłopaki chcieli rozkładać basen i Harry wylał cały chlor na podłogę.
- I co to ma do ciebie ?
- Takiego smrodu w życiu nie czułem.... - Zaśmiał się a ja zdzieliłam go szmatką do wycierania naczyń.
- Tak się bawimy ?! Dobra... sama tego chciałaś ! - Blondynek wyrwał mi z ręki materiał i przerzucił mnie przez ramię. Opór i krzyki nic nie dawały więc zaczęłam go ciągnąć za włosy. No i oczywiście to był jeden z moich pomysłów typu: genialny inaczej, więc nie mogło pójść dobrze. Tracąc równowagę zapomniał że spoczywam na jego barkach i uderzył plecami w ziemię. No i co się mogło stać jak nie to że uderzyłam głową w kafelki. Trzask i krzyk paniki Nialla sprawiły że chyba każdy mieszkaniec naszego domu zbiegł do nas po schodach.
- Z tobą nie da się normalnie żyć.... - Mówiłam dotykając mojej biednej główki. Rzecz jasna śmiałam się jak małpa na widok bananów ale to jest tylko taki mały szczegół.
- Wyjątkowy chłopak + wyjątkowa dziewczyna = życie na gorąco.. powinienem zostać producentem tej gazety...
- Prędzej Hazza... on ma w tym doświadczenie...
- Śmiesz we mnie wątpić ?!
- Nie.... tylko twierdzę że nie jesteś taki wyjątkowy jak myślisz..... - Powiedziałam i ugryzłam się w język widząc jak w jego pięknych niebieskich oczach pojawia się błysk.
- Czy ty właśnie...
- Liam jeśli chcecie coś jeść lepiej go ode mnie weźcie ! - Szybko zniknęłam za kuchenną futryną uciekając przed moim dzikusem. Powoli wróciłam do poprzednich czynności chcąc jak najszybciej je skończyć. Oczywiście przy ostatnich poprawkach wyglądu mojego dania musiałam coś zepsuć no i rozcięłam sobie palec. Obyło się bez powiadamiania Niallera bo on by znowu zrobił z tego wielkie Halo... Szybko zakleiłam ranę i wróciłam do dekorowania pyszności.
Po chwili na stole stanął talerz pełny pysznych grzanek z białym serkiem i różnymi zielonościami. Równocześnie zobaczyłam schodzącą ze schodów Klaudię. Jak zawsze uśmiechnięta ale tym razem miała jakoś dziwnie lepszy humor.
- Aha.. czyli noc zaręczynowa była udana ? - Oparłam się o blat patrząc na moje promieniujące słoneczko.
- Można tak powiedzieć.. tylko że tak jakby narzeczony mi zniknął.
- A no wiesz wróżką nie jestem ale myślę że wróci.
- Tylko kiedy.
- Kiedy wróci wtedy wróci. Siadaj do stołu. Albo zwołaj stado. - Zaśmiałam się i ruszyłam na górę aby sprawdzić mój telefon. Tak jak myślałam nikt do mnie nie dzwonił ale zdziwił mnie fakt że ktoś wysłał mi sms'a. Co gorsze był od Zbyszka. "Gabi.. ty lubisz rybki, nie ?"
"Zależy jakie Zbysiu, czemu pytasz ?"
"A takie z akwarium kiedyś lubiłaś, nie?"
"tak, dobrze pamiętasz... a co pamiętnik piszesz ?"
"nie.. dobra to wszystko, jestem u was za 20 min"
Odłożyłam fona i poprawiłam mój już troszkę rozmazany tak zwany "lekki" makijaż. Uśmiechnięta opuściłam mój pokój i zbiegłam po schodach. Z kuchni jak zwykle wydobywało się mnóstwo nikomu nie znanych odgłosów. Większość z nich wydawał Louis i Harry grając w "kto będzie naśladował śmieszniejszy odgłos". Oni się przy tym bawili jak dzieci a my mieliśmy śmiechu na najbliższe 10 min. Po skończeniu śniadania powoli zaczęliśmy przenosić się do salonu. Oczywiście nie obyło się bez chrupek i koli, o które chłopcy tak strasznie walczyli. I weź tu człowieku wmów im że to jest nie zdrowe... nie pogadasz...
- Jaki dzisiaj filmik ? - Zapytał Hazza przekładając w palcach ogromne ilości płyt.
- My odpadamy. - O takk... kurcze zapomniałam o dzisiejszym treningu... Gdyby nie Klaudia znowu byśmy się spóźniły. Swoją drogą przynajmniej będzie miał kto Zbyszka ustawiać. Oj współczuję mu.
- Fakt mamy trening. Kotek ? zawieziesz nas ? Nie wiem kiedy Zibi wróci więc nie ma co gdybać....
- Jasne. za 20 min tak ? - Kolejny króciutki całus w policzek, krótkie przytaknięcie i już nas nie było. Teraz siedziałyśmy na dywanie w moim pokoju i pakowałyśmy rzeczy na trening. I na czym zleciało nam te obiecane 20 min ? Na nowościach z życia miłości. Ale jedno pozostało nieodgadnione. Ani ja ani Klaudzia nie wiedziałyśmy gdzie do jasnej ciasnej jest Bartman i o co chodziło mu z tymi rybami.
- Dziewczyny !! Bo się spóźnicie ! - Krzyki Niallera nic nie pomagały bo przecież byłyśmy zajęte ploteczkami. No i tradycyjnie wychodząc z domu musiałyśmy być już 5 min spóźnione. No ale trudno. Mówi się trudno żyje się dalej. Odpokutowałyśmy to zostając pół godziny dłużej.
I co teraz ? Teraz taki happy koniec dnia, dzwonię po kogoś, on nas zabiera i jedziemy do domu. Nie skąd że.... dlaczego ? Bo moja komórka leży w domu a Klaudii padła. A co jest najlepsze ? Nie znamy żadnego numeru do chłopaków czy choćby do Olki. No i co mogą zrobić dwie zmęczone dziewczyny, którym właśnie skończył się trening ? No nic innego jak iść na porządne zakupy !!!!
Sklepy, wszędzie sklepy. Butiki, kawiarnie no i nasza ulubiona "bajka" czyli cukiernia. Od razu do niej wparowałyśmy i zamówiłyśmy dwa ciastka z galaretką. No nie powiem troszkę czasu nam w niej zleciało  bo aż 2 godz. Dziwne tylko że nikt nas nie szukał. Uśmiechnięte wyszłyśmy z jak to klaudia mówi "ciastkarni". Kiedy zaczęło biec w naszą stronę dwóch ubranych na czarno mężczyzn. No ale co to jest dwójka spasłych mężczyzn na dwie rozgrzane siatkarki świeżo po treningu. W biegu opuściłyśmy galerię kierując się w stronę domu.

czwartek, 20 lutego 2014

Imagin z Niallem cz.11

Wiec macie :)
udało mi się napisać kontynuacje waszego ulubionego imagina :)
być może się wam spodoba :D
Co tam u was ?
Rozdział najprawdopodobniej wpadnie przez weekend :)
ale muszę go napisać a że wy lubicie długie rozdzialiki to tak z 1.5 godzinki zejdzie więc muszę znaleźć na to czas :*
No to tak !
Komentujcie ! Piszcie opinie !
Kocham was <3
Buziaczki :*
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

- Kochanie wróciłam ! - Weszłam do domu krzycząc właśnie te słowa. Dziwne co ? Ja nazywająca kogoś kochaniem i to z własnej woli... No ale tak jest. Teraz mogę robić to z uśmiechem na twarzy.
- Gdzie jesteś ? - Jakoś zawsze kiedy krzyczałam że wróciłam zbiegał ze schodów i tulił mnie jak małego misia. Zdziwiona i juz lekko poddenerwowana ruszyłam przed siebie. Kolejno przeglądałam wszystkie pokoje pokoje zaczynając od kuchni. Nigdzie go nie było. Ruszyłam na górę po schodach. To samo... Może coś się stało ?! Szybko wyciągnęłam komórkę licząc na to że znajdę w niej odpowiedź. Nic. Nawet małego sms'a. Z trzęsącymi się rękami i wytrzeszczem oczu zbiegłam na dół.
- Co ty w nim widzisz. - Usłyszałam jakich dziwny głos pochodzący z za moich pleców. Prawie przerażona odwróciłam się na pięcie i ujrzałam tego idiotę.
- Co ty tu w ogóle robisz !? - Krzyknęłam wściekła i ruszyłam w stronę blondyna.
- Co z nim zrobiłeś ! - Po moich policzkach spływały rzeki słonej cieczy. Wyprowadzona z równowagi uderzałam w klatkę piersiową niebieskookiego co i tak nie dawało żadnych skutków. Co ten palant sobie myśli ?! Jak on tak może ! ? Co zrobił z moim Zaynem ! Nie potrafiłam znaleźć na to odpowiedzi i wypełniająca moje gardło "kula" nie pozwalała mi na wyduszenie nawet jednego słowa. Czułam się jak wtedy. Bezradna. Rozbita. Bezbronna. Słaba. Nie było go przymnie...
Bezsilnie opadłam na ziemię odsuwając się od blondyna. Zapłakaną twarz schowałam w rękach, które najwidoczniej pamiętają czasy głodu. Jak pies, instynktownie zwinęłam się w kłębek. Niech to się skończy ! Ja chcę się obudzić ! To nie jest prawda ! Zayn jest przy mnie ! Zayn zawsze jest przy mnie !.. Niall też kiedyś zawsze był przymnie... kochał mnie.... wspierał...leczył rany... pilnował...a co jeśli Zayn jest taki jak Horan ? Pierwsze mnie wykorzystał.. sprawił żebym się w nim zakochała... udawał miłość aby być szpiegiem tego debila ! Nienawidzę go ! Jak on mógł to zrobić !? Przecież mówił mi że jest ze mną.... mówił że jest szczęśliwy... A ja głupia mu uwierzyłam ! Niedoczekanie jego ! Nie pokażę kolejny raz że jestem słaba. O nie !
Wściekła wstałam omijając blondyna na schodach. Nawet nie spojrzałam w jego zdziwione oczy, nie interesowało mnie to. Biegiem ruszyłam do łazienki. Zalane łzami oczy wcale nie ułatwiały mi poruszania się po podwyższeniach ale nie miałam czasu na rozpamiętywanie. Jak huragan wpadłam do łazienki zamykając się na klucz. Po omacku otworzyłam dużą białą półkę stojącą pod umywalką. Przetarłam oczy ręcznikiem aby widzieć dokładnie każdy szczegół, bo każda drobnostka mogła być tym czego właśnie zaczęłam szukać. I wtedy pierwszy raz od jakiegoś roku pojawiło się to uczucie. Piekąca skóra, jakby coś chciało rozsadzić ciało od środka. Trzęsące się ręce wyglądały jak po wsadzeniu palców do kontaktu. Powoli rozmywająca się wizja. Wszystkie komórki mojego ciała krzyczały. Domagały się właśnie tego z czym już dawno skończyłam. Dziwne jest tylko to że cieszyłam się że znowu to czuję. Był to ogromny ból ale tym razem był przyjemny. Sprawiał że miałam jeszcze większą satysfakcję i motywację do tego co zaraz miałam zamiar zrobić. Wyrzuciłam za siebie kolejno całą zawartość półki po czym moim zdruzgotanym oczom pokazało się pudełeczko po małym perfumie. Z zachłannym uśmiechem na twarzy otworzyłam je. Moje ciało przepłynęła fala nieograniczonej rozkoszy kiedy moje tęczówki mogły spojrzeć na ten życiodajny proszek. Jeszcze tylko chwila. Tylko jeden ruch dzielił mnie od tego wymarzonego stanu.. Jeden ruch i poczułam to za czym tak bardzo tęskniłam. Tak to było jedyne czego potrzebowałam. To zawsze było moim celem. Nie jakaś głupia miłość ale ten wspaniały stan. A tamto ? To była tylko druga przygoda, która pozwoliła mojemu organizmowi troszkę odpocząć. Teraz znowu mogę to robić. To jedyne czego potrzebuję do szczęścia. Ten stan. Ta rozkosz. To najprawdziwsze szczęście. Różne kolory przed oczami. Kręcące się wokół własnej osi przedmioty. Rozmazane odbicie w lustrze. Wcześniej biała łazienka teraz wreszcie jest w kolorach tęczy. O nawet kwiatki wokół mnie wyrosły. Jakiś motyl lata nad moją głową. Czy to pszczoła ? A tam. Tam dwa gołębie w wysokiej trawie. Obok nich małe plecione gniazdko. W gniazdku jajeczka z których wykluwają się małe gołąbki. O i zachodzące słońce. To jest mój świat. Nieograniczony. Niekończący się. Piękny. Wreszcie moje wizję dobiegły końca. Nie wiem ile to trwało ale czułam się wspaniale. Zmęczona ale spełniona. Uśmiechnięta leżąca w wannie. Czego można chcieć więcej ? Szczęście, spokój i cały świat mam gdzieś. A to co ?! Klamka się rusza ? Jakiś nie proszony gość ? Zapraszam... już w niczym nie możecie mi przeszkodzić....

wtorek, 18 lutego 2014

Głupoty cz.2

Ok....
To tak !
Witam was kochani :)
kilka spraw organizacyjnych mianowicie :) 
Rozdział będzie coś koło weekendu jak będę miała czas na pisanie.... lub będzie kolejna część tego czegoś o narkomance zależy co będziecie chcieli :) 
na blogu będą pojawiały się różne rzeczy z resztą już tu macie tego przedsmak :P w większości sama nie wiem jak to nazwać więc mnie nie pytajcie jak się to nazywa :P
Myślę że to by było na tyle z ogłoszeń parafialnych :P
jak tam u was ? 
Komentujcie a będzie kontynuacja :) 
Miłego czytania :)


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Poczuła ból w klatce piersiowej...
to jej serce...
dawało jej znak...
wiedziała że nie może na to pozwolić...
powoli odsunęła się od krawędzi...
ruszyła w stronę blondyna...
jego spojrzenie było takie jak wcześniej jej...
chwyciła go za dłoń...
powiedziała jedno krótkie słowo...
„dlaczego ?”
wiedział o co chodzi...
„nie mam po co żyć”
„a gdybym znalazła powód ?”
„odpuściłbym”
„zostań tu dla mnie”
wiedział że ona ma racje...
podał jej drugą dłoń...
oddał się jej w całości...
pokochał ją a ona jego...
ich miłość była niczym miłość jej rodziców...
nie mogli bez siebie żyć...
chcieli dla siebie jak najlepiej...
żadne z nich już nigdy nie wróciło do tych myśli...
do tych myśli z tamtego dnia...
byli dla siebie nawzajem podporami...
niestety okazało się że życie nie jest takie kolorowe...
powiedziała...
nie mów mi że mnie kochasz, tylko zostań ze mną wtedy kiedy już nie będę mogła liczyć na nikogo innego”
miała nadzieję... 
myślała że go zna... 
myliła się...
zniszczył wszystko...
zakopał jej uczucia...
zranił ją bezpowrotnie...
ona wiedziała że to nie skończy się dobrze...
tym razem nie chciała aby ktokolwiek ją zobaczył...
wzięła kilka tabletek...
zasnęła...
bezboleśnie...
piękna...
zraniona...
blada...
w jakiś sposób dumna z siebie...
odeszła z tego świta...
niczym anioł który był na nim nie chciany...
on się dowiedział...
gorzkie łzy dniami i nocami spływały po jego policzkach...
wiedział że zrobił źle...
chciał to cofnąć...
chciał wszystko naprawić...
nie mógł...
nie był w stanie...
ale wiedział co musi zrobić...
To be continued...


niedziela, 16 lutego 2014

Imaginy z gifami

Witam slodziaki :)
Dziś tak nietypowo ale podobno podobały się wam te imaginy z gifami :)
No i mam do was pytanko... już dawno dawno temu :P był ten imagin z Niallem który skończył się na 10 części.. no i pod tą częścią było tyle komów ile miało być a nawet więcej więc mam do was pytanie czy chcecie kontynuację togo imaginka :) ???
no i może jutro pojawi się kontynuacja "tego czegoś" co było wczoraj :*
A teraz zapraszam na imaginy z gifami :) mam nadzieję że się wam spodobają :*
Komentujcie !!! <3 a może będzie takich więcej :)
Pozdrawiam :*
------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Ktoś: Jak ty to robisz że jesteś taki słodki ?


Louis:




------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Harry: Wyjdziesz za mnie ? 

Ty: Jasne że tak !!!


Harry: 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Ty: Harry.. mam dla ciebie dwie paczki bananów.

Harry: 
 



------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Ty: Zayn bo wiesz.... ja niechcący rozbiłam twoje lusterko....


Zayn: 




------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Ja: Mamo... moi idole naprawdę są normalni....
(Tym czasem w telewizji) 









------------------------------------------------------------------------------------------------------------




Ktoś: Dlaczego One Direction jest tak uwielbiane ? 


Niall:   Helloł ! Bo przecież ja w nim jestem ! 









------------------------------------------------------------------------------------------------------------




Ty: Liam czy ty kiedykolwiek zachowałeś się jak Macho ?


Liam: Dla ciebie wszystko.


 






------------------------------------------------------------------------------------------------------------





Ty: Kiedy Louis zauważy że zmieliłeś mu wszystkie marchewki ? 


Harry: 





  



------------------------------------------------------------------------------------------------------------




Harry: Stary co ty robisz ???


Liam: Wiem że na mnie patrzy... wiem że na mnie patrzy.....niech ona na mnie nie patrzy !!....


 







------------------------------------------------------------------------------------------------------------




Ty: Louis.....

Lou: Będzie okej....




Ty: Ale prosiłam żebyś zachowywał się normalnie kiedy moi rodzice patrzą.....


Lou: 
 




------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Ktoś: Jak zachowuje się twoja dziewczyna kiedy widzi Zayna ? 

Niall: 



  




-----------------------------------------------------------------------------------------------------------


Ty: (wściekła) Louis !!!! Pocukrowałeś herbatę ?

Louis: Tak a co ?

Ty: Nie nie pocukrowałeś !!! Czy tak ciężko odróżnić sól od cukru !!!! ? 

Louis:






-----------------------------------------------------------------------------------------------------------



Masz koszmar, budzisz się z krzykiem: Louis !!!

Louis: Nic nie zrobiłem !!!  To nie ja przymierzałem twoje szpilki !~!!!! jestem niewinny !!!!








------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Ty: Chłopcy ? Pomożecie mi złożyć półkę ? 



Chłopaki:







------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Ty:  (Do przyjaciółki na uch) Uwielbiam kiedy Harry tak na mnie patrzy...

Harry: (słyszał co mówiłaś) 

 






------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Ty: Och... jakie Pudzian ma mięśnie.....


Liam: Ja mam lepsze !! 




Louis: HAHAH.... a on dalej myśli że to prawda...



------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Zayn: Ona nas zabije....


Louis: Nie zabije jak nie znajdzie...

Zayn: Ale....

Louis:
 




ty stojąc za drzwiami: 






------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Wyszłaś na 15 min do sklepu i zapomniałaś wyłączyć kamerkę od skype... Wracasz i oglądasz nagrania...





------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Ty: Wiesz co Marcel ? Kocham ciebie nie Harrego...



Harry: 



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------



Ty: Niall dzisiaj śpisz na podwórku !!!


Louis: Tak jest ! Wyrzuć go ! 


Ty: Louis ty też ! 


Louis: Och Kevin nie martw się.... przeżyjemy ten koniec świata....wezmę zapas marchewek....