- Pa, kotku.- Powiedziałam do mojego chłopaka. Po oddaniu mu
pocałunku opuściłam budynek szkoły. Dzisiaj mijają równo 4 lata od
wyjazdu Nialla. Zaczęłam z powrotem chodzić do szkoły ale nie wygląda to
już tak jak kiedyś. Jestem "szczęśliwie zakochana". Znaczy staram się
taką wydawać. Mam mnóstwo nowych problemów z którymi codziennie walczę,
no i jeszcze jest ten piepszony nałóg.Tak, dobrze słyszycie. Wasza
zawsze grzeczna, zakochana i stłumiona [T.I] stała się narkomankom.
Dzięki temu chociaż częściowo zapomniałam o tym samolubnym idiocie. Z
moim "ukochanym" Maćkiem jestem tylko dlatego że jest naszym szkolnym
dilerem. Moi rodzice wyjechali do Anglii bo mama została przeniesiona
przez jej szefa. Chcieli mnie zabrać ze sobą, ale ja nie jestem taka
głupia. Spędzając z nimi czas niechcący mogła bym ujawnić kim tak
naprawdę jestem. Ale na swoją obronę miałam też inny argument.
Mianowicie to że miałam już tu opłaconą szkołę i to że w tym roku
skończyłam 20 lat. Każdy głupi wie że dziewczyny w moim wieku robią
różne głupie rzeczy. W prawdzie ja nie jestem taka jak cała reszta, ale
mówi się trudno żyje się dalej. Wiele osób miało już do mnie jakieś
wonty z powodu tego że się tak bardzo zmieniałam i że na moich ustach
prawie nigdy nie pojawia się uśmiech. Słysząc to w myślach śmiałam się
sama do siebie....
Zmieniałam się i to bardzo ale jedno pozostało
takie same. Nadal
przyroda mnie zachwyca. Kiedy widzę te wszystkie ptaki i rośliny moje
serce rośnie, tylko że teraz już tego nie pokazuję. Idąc chodnikiem w
stronę mojego domu moje myśli przeniosły mnie na zeszło tygodniową
imprezę. Tak jakby znowu poczułam zapach tych wszystkich papierosów i
taniego alkoholu. Rozglądałam się dookoła aby moje oczy wróciły o
teraźniejszości. Z wielkim trudem ale wróciłam sobie widok na świat.
Coraz częściej nie mogłam zapanować nad moją podobno artystyczną duszą i
myślach latałam po wspomnieniach. Podejrzewam że jest to spowodowane
tym że już dawno nie rozmawiałam ze starymi znajomymi i czułam się
kochana....
Podchodząc do furtki chwyciłam powoli za klamkę i
wkroczyłam na teren mojej posesji. Przeleciałam wzrokiem podwórko
szukając pieska z którym chciałam się przywitać. Po krótkiej chwili
dostrzegłam merdający ogon zwierzątka. Brązowy Fafik biegł do mnie
zadowolony z życia. Ja nie czekając na niego weszłam na schody i od
kluczyłam drzwi wejściowe. Lablador wbiegł do domu a ja za nim.
Rozebrałam buty i zawitałam w salonie. Powolnym ruchem wyjęłam z
kieszeni telefon, równocześnie zrzucając torbę na podłogę. Szybko
nastawiłam tylko budzik i runęłam na kanapę. To że byłą dopiero 17.15
nic nie zmieniało. Psychicznie byłam wykończona. Myśl o tym że Maciuś
przyniesie świeży towar strawiła że szybciej zapadłam w sen....
Obudził
mnie alarm mojej komórki. Powoli podniosłam powieki i spojrzałam na
wyświetlacz. 5.30 no tak... wczoraj poszłam szybciej spać, a dzisiaj
chłoptaś ma przynieś mi towar. Leniwie zwlokłam się z sofy i ruszyłam po
schodach na górę. Wchodząc do mojego ciemnego pokoju zerknęłam do
lustra. Moje oczy tak jak zawsze nie miały koloru a włosy były
rozrzucone. Nie czekając na nic chwyciłam za grzebień i rozpoczęłam
codzienną czynność. Lekkie ruchy pozwalały mi dokładnie ułożyć włosy.
Gotową fryzurę podkreśliłam kolczykami które już wisiały na moich
uszach. Kiedy chciałam usiąść na łóżku usłyszałam dzwonek. Pośpiesznie
wstałam i wyszłam na korytarz. Schodziłam po schodach i ujrzałam męską
sylwetkę za oknem. Wiedziałam że był to ów brunet na którego czekałam.
Otworzyłam drzwi a on wpił się w moje usta. Nie odwzajemniałam
pocałunku. Tylko zamknęłam drzwi.
- Co księżniczka jest dzisiaj w
złym humorku ?... - Urwał w połowie zdania a ja zdezorientowana
patrzyłam na niego jak na debila, którym był.
- Mam coś dla Ciebie kochana... - Powiedział i podał mi opakowanie "pożeracza smutków"
-
Tak.. to jest to.. właśnie na to czekałam.. - Powiedziałam i zabrałam
od niego proszek. Przeniosłam swój wzrok na chłopaka. Widziałam że czeka
na pocałunek. No cóż takie zycie "zakochanej". Pocałowałam
brązowookiego i odwróciłam się w stronę salonu.
- Zostajesz ze mną
i zaczynamy ? czy po szkole ? - Zapytałam z ciekawości. Wiedziałam że i
tak będzie chciał to zrobić z kumplami. Chłopak otrząsnął się z
zamyślenia i popatrzył na mnie.
- yyy ten no... Lepiej po szkole..
- Odpowiedział. Jeszcze raz na mnie popatrzył, puścił do mnie oczko i
wyszedł. Głęboko odetchnęłam i wskoczyłam na kanapę. Trzymając pilot w
ręce włączyłam telewizor. Zanim się spostrzegłam było już po 7 więc
musiałam wyjść do szkoły. Ubrałam moje tenisówki i wyszłam z domu.
Zamknęłam kluczem drzwi i opuściłam moje podwórko. Moje kroki były
szybkie a oddech nie stabilny. Nie wiedzieć czemu chciałam jak
najszybciej znaleźć się pod szkołą. Po jakimś czasie moje prośby zostały
wysłuchane i przede mną stanął ogromny budynek. Bez dłuższych refleksji
postawiałam stopę na pierwszym schodku. Reszta poszłam gładko i
wreszcie chwyciłam za klamkę od szkolnych drzwi....
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka :) Z góry przepraszam Miśkę ale zapomniałam o tym imaginie :) Napisałam kolejną część i uświadomiłam sobie że tych części będzie troszeczkę więcej :) Jak napiszę kolejną to wrzucę ale jest warunek... pod tym imaginem ma być przynajmniej 5 komentarzy :) Jak pod rozdziałem nie będzie 5 to następnego rozdziału nie będzie... :P Więc od was zależy czy będziecie dalej czytać :) CZYTASZ - PROSZĘ CIĘ KOMENTUJ :) Dziękuję za wszystkie komentarze i zachęcam do ich pisania :) Pozdrawiam :*
świetne <3 pisz dalejj ;*
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuńTO NIC!!!
ZDARZA SIĘ!!!
Z resztą ze mnie też jest niezły sklerotyk xD
A ta część - jest Ś W I E T N A !
I JUŻ SIĘ NIE MOGE DOCZEKAĆ NEXT!!!
:D
NOM!
XD
Pozdro ~Miśkax3
super :)
OdpowiedzUsuńALE FAJNY 8D
OdpowiedzUsuńcudowny!
OdpowiedzUsuńŚwietny:D
OdpowiedzUsuńSuper!!!! :D
OdpowiedzUsuń