piątek, 9 sierpnia 2013

Imagin 1D (cz.2)

- Louis, Lou - Krzyczałam i równocześnie nabierałam szybko powietrza. - Baranie złaź z tam tond !!! - Podniosłam głos ostatni raz i pozwoliłam aby śmiech mnie opanował. Ja i reszta zespołu tarzaliśmy się po ziemi widząc bruneta siedzącego na palmie kokosowej. Jego czuprynka tylko potęgowała moje porównanie go do małpy. Śmiałam się chyba najgłośniej ze zgromadzonych. Moja twarz była cała zapłakana ale to były zły tylko i wyłącznie spowodowane wybuchami śmiechu.
- Teraz mam tylko jedną prośbę. Powiedz że macie tu coś w rodzaju Straży pożarnej.... - Mówił piosenkarz z błagalnym spojrzeniem a ja kolejny raz nie potrafiłam zapanować nad śmiechem.
- Ja tam po ciebie nie pójdę, małpo jedna.... wszedłeś to zejdź.. - Odezwał się loczek kiedy opanował swoje napady śmiechu. Jako jedyny z nas w tym momencie wstał z podłogi. Podszedł do drzewa i zaczął nim trząść.
- Hazz !!! zwariowałeś ?!? - Krzyczał bezbronny małpiszonek siedzący na roślinie. W tym czasie ja zdążyłam się pozbierać i szybko podbiegłam do chłopaka.
- Harry zostaw bo zrobisz mu krzywdę... Lou myślałam że jako najstarszy powinieneś być najmądrzejszy albo chociaż najbardziej odpowiedzialny, a nie......- Mówiłam ale ktoś mi przerwał. Po tonacji głosu domyśliłam się że był to Malik, który stał za mną. Najwidoczniej też udało mu się zapanować nad "siłami natury".
- On ma to tylko na papierku.... W środku jest chyba młodszy od Majki... - Mówił z dość poważnym tonem ale po chwili nie wytrzymał i powrócił do wcześniejszej czynności....
- Dobra koniec tej sielanki !!!!! Idę po kogoś żeby ściągnęli ta małpę.. potrzebuję dwóch ochotników... a reszta pilnuje idioty żeby nie spadł... - Powiedziałam i  momentalnie zobaczyłam w górze dwie ręce. Blondyn i brunet ruszyli za mną do wioski. Reszta z nich miała pilnować się na wzajem żeby się nie pozabijali. Po mimo to że są strasznie zwariowani, przypadli mi do gustu. U nas tył potrzebny ktoś taki kto potrafiłby rozluźnić nawet najbardziej spiętą atmosferę. I po mimo tego że każdy z moich nowych przyjaciół miał inny charakter razem byli w tym mistrzami. Kiedy dotarliśmy do wioski poprosiłam kolegę żeby zabrał drabinę i pomógł mi załatwić całą tą sprawę. Towarzyszące mi chłopaki zaprali przedmiot z rąk Toma i skierowali się w stronę zajścia. Ja z obozowiczem ruszyłam za nimi i opowiedziałam mu co się stało. Podobnie jak my kiedy ujrzał piosenkarza siedzącego na palmie kokosowej nie opanował śmiechu.
 - Oj.. dajcie już spokój.. przynajmniej poznałem koleżankę.. - Powiedział z uśmiechem i wskazał na orangutana siedzącego obok niego.
- A z kąt wiesz że to jest akurat koleżanka ?!...   - Niall wyśmiał przyjaciela a twarz Lou przybrała taki odcień czerwieni jakiej u człowieka jeszcze nie widziałam.
- Dobra koniec cyrków.... złaź. - Powiedział Liam i przystawił drabinę do drzewa. Następnie nadepnął na ostatni stopień aby drabina miała lepszą przyczepność. Louis zaczął powoli schodzić w dół. Wszystko poszło bardzo szybko i bez zbędnych problemów. No prawie wszystko. Na trzecim stopniu od dołu muzyk potknął się i spadł głową na dół. No teoretycznie miałby leżeć na ziemi ale że jego przyjaciel nie zdążył się odsunąć to wylądował na nim. Wszyscy stojący obok strzelili sobie Face Plama. Oczywiście bez mnie by się nie obeszło więc było troszkę dużo tych gestów bo aż 5.
- Louis!!! co ja tu z poduszkę robię ?!? - Pierwszy raz od czasu pobytu chłopaków u nas słyszałam że Liam podniósł głos. On z natury był raczej spokojny i opanowany ale nie brakowało mu też poczucia humoru. Kiedy brunet wygramolił się z ciała brązowookiego ten popatrzył na niego z pod byka i ruszyli w moja stronę.  Z ich twarzy ani na moment nie schodziły uśmiechy.
- No to co teraz robimy ? - Zapytał Harry i równocześnie strzepał z barków przyjaciela resztki gliny. Bardzo podobał mi się ten gest ponieważ utwierdził on mnie w przekonaniu że choć sobie dokuczają, to i tak traktują się nawzajem jak rodzonych braci.
- Więc, teraz udamy się do szpitala. - Powiedziałam i podejrzewam że moja mina w tym momencie nie wyglądała zbyt zachęcająco ale w końcu nie przyjechali tutaj tylko po to aby się wygłupiać.
- Jasne, ty prowadzisz. - Powiedział Lou i zrobił ręką gest w stylu "pójdziemy za tobą nawet do piekła". Ruszyłam przed siebie. Szyłam przed szeregiem przysłuchując się rozmową chłopaków i co jakiś czas uśmiechając się sama do siebie. Kiedy dotarliśmy na miejsce moje oczy natychmiast się zaszkliły. Przypomniałam sobie jak byłam tu wtedy. Straciłam nad sobą kontrolę. Nagle przed oczami miałam całe to wydarzenie. Czułam że znowu zaczynam płakać. Widziałam tą wycieńczoną twarz. Czułam jej spojrzenie na sobie... Tak znowu mój umysł rozpamiętywał śmierć Majki. Kiedy się ocknęłam poczułam coś dziwnego. Ktoś mnie przytulał. Tak, ewidentnie tkwiłam w uścisku, ale w uścisku nie byle kogo. Przytulało mnie pięciu chłopaków. Pięciu wspaniałych młodych mężczyzn. Pięciu wrażliwych i przyjaznych muzyków. Piątka jeszcze nie dawno obcych mi mężczyzn, którzy teraz są moimi najbliższymi osobami. A pomyśleć że jeszcze cztery dni temu nasza znajomość się dopiero rozpoczęła.
- Chłopaki.. bo ja teraz tam nie mogę wejść... wejdźcie sami.. jak zapanuję nad sobą to do was przyjdę... - Powiedziałam i  delikatnie wyrwałam się z ich uścisku. Nawet nie miałam odwagi żeby spojrzeć im w oczy bo wiedziałam że to spowodowało by że bym się już do końca rozkleiła. Kiedy byłam trzy kroki od chłopaków słyszałam tylko ciche westchnięcia i odgłos kroków. Muzycy odeszli. Zostawili mnie samą zgodnie z moja prośbą. Moja podświadomość powoli zaczęła wracać o normy. Po mimo że myśli ciągle były w innym świecie i o innym czasie serce kazało im zejść na ziemię. Po przemyśleniu sobie wszystkiego czyli tego że muszę być silna, muszę stawić temu wszystkiemu czoła i godnie zaopiekować się małą Majką. Ruszyłam w stronę budynku. Wchodząc nie wiedziałam czego mam się spodziewać bo w końcu od czterech dni nie byłam tam ani przez chwilkę. To co tam zobaczyłam sprawiło że nie uwierzyłam własnym oczom...... 


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak się wam podoba następna część ? Chcecie jeszcze dalsze części ?  Mam nadzieje że nie zawiodłam was slodziaczki :) Chciałam was poinformować że przez najbliższy czas rozdziały czy imaginy mogą być wrzucane nie systematycznie ponieważ mam problemy z internetem:( bardzo mnie to smuci ponieważ wiem że mogę stracić czytelników :( Jednak i tak dziękuję wam za wszystkie komentarze i proszę was komentujcie :) CZYTASZ - PROSZĘ CIĘ KOMENTUJ :)   Pozdrawiam wszystkich :)

4 komentarze:

  1. Nie mogę się doczekać kolejnej części tego imagina. Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. 2 część również bardzo fajna :D Oliwka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojejciu *>*
    kiedy następna część?!
    NIE MOGĘ SIĘ DO CZEKAĆ!!!
    Pozdro ~Miśkax3

    OdpowiedzUsuń
  4. ŚWIETNIE PISZESZ!
    Kiedy nn?

    OdpowiedzUsuń