poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Imagin z 1D cz.3

  Puszczajcie po kolei. Jak się skończy jedna to drugą ale raczej zdążycie przeczytać w trakcie jednej :) Miłego czytania :) pozdrawiam :)   Puśćcie obowiązkowo bo to robi świetne wrażenie :)
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
piosenka 1
piosenka 2

Kiedy otworzyłam drzwi ujrzałam coś co tylko utwardziło mnie w moim przekonaniu. Chłopaki byli przy dzieciach. Bawili się z nimi. Choć łzy spływały po ich policzkach, nie przestawali mówić  dzieciom że się cieszą, że się z nimi będą bawić. Podeszłam do Louisa który trzymał na rękach małego chłopczyka. Położyłam ręce na barkach przyjaciela, który podniósł na mnie wzrok. Jego oczy pokazywały nie zdecydowane emocje. Można było z nich wyczytać że się cieszy ale że też jest smutny. Jego ręce sie trzęsły. Widziałam że zbyt długo nie wytrzyma. Chłopak przeniósł wzrok i popatrzył na dziecko, które powoli zasypiało w jego bladych rękach.
- Gdzie jest jego mama ? - Zapytał i spojrzał na starszą pielęgniarkę siedzącą obok niego. To pytanie mnie nie zdziwiło wiedziałam że jest ciekawski i będzie próbował pomóc maluszkowi. Kobieta spojrzała na mnie a ja przytaknęłam jej głową na znak że może mu powiedzieć.
- Ona nie żyje, zmarła wczoraj z wycieńczenia. - Powiedziała i położyła dłoń na kolanie chłopaka, którego oczy zrobiły się czerwone. Powoli wstał i podał mi chłopczyka. Widziałam że cały się trzęsie. Szybkim ale spokojnym krokiem wyszedł z sali. Nie ruszyłam za nim. Wiedziałam że w takich chwilach człowiek czasami potrzebuje samotności. Z murzynkiem na rękach ruszyłam w stronę uśmiechniętego blondyna. Kiedy podeszłam bliżej widziałam że policzki chłopaka są całe mokre. Pomimo tego że płakał, z jego twarzy nie schodził uśmiech, po prostu nie chciał pokazywać tym biednym dzieciom że się nad nimi użala. Tak, on cierpiał. Był zbyt wrażliwy żeby ten widok przepuścić obojętnie przez głowę, czy po prostu uronić jedną łzę. Niebieskooki przytulał dzieci i śpiewał dla nich. Jego głos był bardzo załamany. To że co jakiś czas musiał przełykać ślinę, i ocierać łzy wcale nie ułatwiało mu śpiewania. Jakaś dziewczynka podeszła do niego i podała mu gitarę. Poprosiła go aby zagrał Moments. Chłopak posłusznie zaczął grać ale teraz już nie śpiewał. Nie śpiewał, bo by nie wytrzymał. Piosenka była zbyt smutna aby mógł zaśpiewać ją bez emocji. Jego piękne, wesołe, niebieskie oczy, teraz były smutne, zranione, bezradne. Kiedy chłopak skończył grać poprosił dzieci aby dały mu chwilkę.Wyszedł z sali trzymając w roztrzęsionych rękach instrument. Przez szklaną szybę widziałam jak muzyk bezradnie opada na ziemię i zakrywa zapłakaną twarz, swoja bluzką. Położyłam chłopczyka, który już zasnął do reszt siedzących na materacu dzieci.
Ruszyłam w dalszy "obchód". Teraz na mojej drodze rozpaczy zobaczyłam Harrego. Chłopak trzymał na kolanach dwie pięcioletnie bliźniaczki.U niego pierwszego nie widziałam na twarzy łez. Rozmawiał z nimi jak gdyby nigdy nic. Śmiał się. Łaskotał je. Traktował je jak swoje własne dzieci. Był jak idealny ojciec, który kocha swoje dzieci bez względu na wszystko. Bez względu na to kiedy się urodziły, jak wyglądają. Widząc to dosiadłam się do nich. Chłopak spojrzał na mnie a ja się do niego uśmiechnęłam. Jego uśmiech był szczery ale jego oczy nie pomagały mu w okazywaniu emocji. Jego oczy nigdy nie kłamały i taka tez było teraz. Dziewczynki bawiły się jego lokami a on głaskał ich łyse główki. Chciał żeby się cieszyły, żeby chociaż na chwileczkę zapomniały o bólu którego doświadczają każdego dnia. On po prostu traktował je najlepiej jak umiał i za to go podziwiałam. Wstałam z miejsca i zostawiając ich samych  ruszyłam sprawdzić jak sobie radzi pozostała dwójka. Kiedy zobaczyłam jak Zeyn wykorzystuje swój talent łezka zakręciła mi się w oku. Chłopak malował dla grupki dzieci. Nie tylko rysował ale też uczył je to robić. Zawsze wszyscy mówili że on jest Bad Boyem a moim zdaniem jest wrażliwym chłopakiem. Oczywiście nie widać tego od razu tak jak np. po Niallu, bo mulata trzeba lepiej poznać by zacząć doceniać jego wnętrze. Muzyk nie zwracał uwagi na łzy które co jakiś czas spływały po jego twarzy lecz po jakimś czasie kiedy nie mógł wytrzymać dotyku i wzroku tych biednych maluszków, którym widać było że strasznie współczuł, opuścił salę z dość głośnym szlochem. Podeszłam do ostatniego z tego wspaniałego zespołu. Stanęłam nad zalanym łzami Liamem i przytuliłam go od tyłu. Wiedziałam że tak wrażliwy chłopak jak on musi strasznie przeżywać to wydarzenie. Nie był smutny. Był raczej zraniony. Tak jakby ktoś złamał mu serce, bo podejrzewam że było ono w tym czasie w rozsypce. Brunet trzymał na rękach noworodka a na kolanach siedziała mu, płacząca trzy latka. Obok niego na podłodze siedział chłopczyk który przytulał się do jego nogi. Ten widok sprawił że zakryłam oczy dłońmi aby powstrzymać łzy. W tym momencie uświadomiłam sobie jak wspaniałym ojcem on by był. Jak wspaniałymi rodzicami byli by wszyscy poznani przeze mnie członkowie zespołu. Stwierdziłam że to odpowiedni moment aby wyprowadzić resztę obecnych muzyków ze szpitala. Podeszłam do Liama i zabrałam z jego uścisku maluszka. Oddałam go jego opiekunce. W tym czasie brązowooki zdjął ze swoich kolan dziewczynkę i wraz z chłopczykiem posadził ją na podłogę. Chwyciłam chłopaka za rękę i ruszyłam z nim w stronę drugiego artysty. Liam wyciągnął przyjaciela z tłumu dzieciaków a ja zabrałam wszystkie rysunki chłopaka i dałam je dzieciom. Kiedy już mieliśmy wychodzić czarnowłosy odwrócił się podbiegł to jednej z dziewczynek, przytulił ją i dał jej kredki którymi jeszcze przed chwilą malował. Dziewczynka przytuliła mulata a on wrócił do nas. Przytuliłam przyjaciół i tkwiąc w uścisku wyszliśmy ze szpitala. Po przekroczeniu progu zobaczyłam resztę One Direction. Wysłałam chłopaków to pozostałych piosenkarzy. Kiedy wszyscy byli już razem usiedli na ziemi. Scena którą teraz widziałam wzruszyła by nawet kamień. Chłopaki zrobili koło i usiedli po turecku. Każdy z nich położył dłoń na ramionach towarzysza. Następnie powoli, po cichutku zaczęli śpiewać Over Again. Ich spojrzenia były powbijane w ziemię. Chcieli czuć się samotni ale z drugiej strony pragnęli być z przyjaciółmi. Zapatrzyłam się w nich  tak bardzo że nie zauważyłam że oni mnie wołają. Podeszłam do wrażliwców a oni rozsunęli swój okrąg i wpuścili mnie do środka. Słuchałam tych ich pięknych głosów i rozmyślałam nad tym jacy oni są wspaniali. Niech mi ktoś teraz powie że oni przyjechali tu po to aby czerpać korzyści z cudzego cierpienia. Niech znajdzie się ktoś odważny kto prosto w twarz powie mi że oni są samolubami... Chyba nie ma takiej osoby.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak wyszła wasza ostatnia upragniona część ? Mam nadzieję że sprostałam waszym oczekiwaniom :) Dziękuję za wszystkie komentarze i zachęcam do pisania swoich opini :)  CZYTASZ - PROSZĘ CIĘ KOMENTUJ :)  Jutro będzie kolejny rozdział a potem mam dla was niespodziankę :) Pozdrawiam :)

2 komentarze:

  1. Boże myślałam, że się poryczę.
    Super imagin. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. jejciu *.*
    JESTEŚ GENIALNA!!!
    Wzruszyłam się <3
    Pozdro ~Mśkax3

    OdpowiedzUsuń