sobota, 17 sierpnia 2013

Imagin z 1D cz.2

- Strzała wbiła się nie w środek ale  lekko na prawo od środka a w trakcie strzału lekko pochyliłeś się do przodu... - Mówił Liam rozmyślając nad tym co wydarzyło się dosłownie trzydzieści sekund temu.
- I co z tego ? co ci to da ? - Zapytał zniecierpliwiony Louis. Czułem na sobie spojrzenia wszystkich ale sam nie podniosłem wzroku z mojego łuku.
- To z tego że skoro ściąga mu strzałę na prawo to zrobił coś z nadgarstkiem... a pochylenie do przodu, u niego, jest wynikiem bólu kręgosłupa lub karku.... - Powiedział brunet. Odwróciłem się w jego stronę i przeszyłem go przestraszonym wzrokiem. Nie przestraszyłem się urazów. Bardziej bałem się tego jak on dobrze mnie zna. To znaczy ja wiedziałem że od kąt odkrył swój dar uczył się naszych postaw na pamięć ale żeby aż tak ? żeby potrafił zobaczyć każdy drobny, nie dopracowany szczegół mojego ustawienia ?
- Czyli co ? już wiesz co mi jest i samo się zagoi tak ?.... - Zapytałem z nadzieją w oczach, łudząc siebie samego. Chłopak uśmiechnął się i odwrócił się w stronę stołu. Kiedy doszedł do niego pokazał mi ręką że mam usiąść. Ruszyłem w jego stronę, z miną zranionego kota ze shreka. W tym momencie do sali wbiegł pies. Był to beagle o brązowo, biało, czarnej sierści.
- Sisi !!.. - Krzyknęła [T.I] i podeszła do zwierzęcia. Dziewczyna przytuliła suczkę, a wtedy Harry z ogromną prędkością wbiegł do pomieszczenia.
- Harry mówiłem ci że masz nawet nie próbować zapanować nad umysłami zwierząt ?!... - Odezwał się chłopak do którego zmierzałem.
- One mają własne rozumy.... - Ciągnął Louis patrząc z pogardą na loczka. Ja się zaśmiałem a Zeyn zaczął nabijać się z Hazzy i powiedział.
- I chyba mają je większe niż ty.... - Kiedy to powiedział wszyscy oprócz "naszego magika" wybuchli śmiechem. Usiadłem na stole i wbiłem swój wzrok w podłogę.
- A ty coś taki bez entuzjazmu ? - Zapytała mnie [T.I]. Powoli popatrzyłem na nią. Widząc jej białe ząbki, uśmiechnąłem się. Muszę przyznać że jej uśmiech jest zaraźliwy.Kiedy Liam podszedł to mnie i uścisnął mój nadgarstek, skrzywiłem się co zauważył by nawet ślepy.
- Tak i twoim zdaniem nic ci nie jest.... - skwitował brunet i podniósł leżący obok bandaż.
- Nie prosze.... tylko nie bandaż... a co z moim Hobby ? - Pytałem bo nie chciałem uwierzyć w to że mój własny przyjaciel chce mi odebrać to co kocham.
- Niall nie zachowuj się jak dziecko... trzy dni i po bólu... - Skończyła mój żal pięknym głosem, stojąca obok elfica. Kiedy chłopak skończył zajmować się moim nadgarstkiem,  szybko wstałem i ruszyłem w stronę drzwi. Byłem wściekły więc chciałem jak najszybciej opuścić pomieszczenie w którym znajdował się ktoś na którym moje emocje niechcący by się upuściły.
- Nie przyjdziesz na trening ? - Znowu usłyszałem jej głos, powoli się odwróciłem i zobaczyłem spojrzenia wszystkich przyjaciół.
- Nie mam po co ale przyjdę. - Powiedziałem i nie czekając na odpowiedź, wszedłem do lasu. To było to miejsce. Miejsce w którym zawsze się uspokajałem. Tam zawsze moje wszystkie emocje znikały i byłem tam taki jaki zawsze chce być. Tylko drzewa, zwierzęta, ja i łuk. No właśnie. Ten nieszczęsny łuk. Ta głupia kontuzja. Ale dlaczego aż trzy dni... Tyle czasu bez dotyku tego wspaniałego drewna.....Tyle czasu bez czucia tej delikatności jaką obdarzają mnie wspaniałe pióra, którymi zakończone są moje strzały.... Lekko wściekły rozpocząłem mój spacer pomiędzy ciemnościami tego wspaniałego, ogromnego lasu. Tak po kilku krokach, dopiąłem swego i zapomniałem o całej sytuacji z przed kilku minut. Przechodziłem pod gałęziami wielkich pachnących drzew. Każdą roślinę którą mijałem obdarowywałem moim dotykiem. W tych chwilach moje palce jakby skakały z radości że dałem im tę szansę. Po przejściu mniej więcej połowy lasu, zorientowałem się że obiecałem że przyjdę na trening. Ruszyłem w umówioną stronę a liście z pod moich nóg zaczęły fruwać w powietrzu. Kiedy zdyszany dobiegłem na polanę, ujrzałem walczących przyjaciół. Próbując opanować swój oddech skierowałem się na lekkie wzniesienie. W momencie spotkania mojego spojrzenia z pożądającym spojrzeniem [T.I] moje kolana lekko zmiękły. Nie wiem czy już ktoś zauważył ale ja niedawno zorientowałem się że jestem w niej zakochany. Patrzyłem na nią. Kiedy delikatnymi ruchami nadgarstka i długich palców obracała sztyletami mój wzrok gonił za jej każdym ruchem.
- Ty laluś... masz zamiar podejść i nauczyć się walczyć mieczem jak przystało na elfa czy będziesz patrzył na dziewczynę która zabije cię jednym ruchem.... - Z zamyśleń wyrwał mnie wścibski głos Louisa.
- Ja tam się mieczykiem nie będę bawił... jak opanujesz łuk do tego stopnia co ja to poślij mi list....- Musiałem się jakoś odgryźć temu chwalipięcie, a nic innego nie przychodziło mi do głowy. Po tych słowach nerwowo poprawiłem się na trawie i z powrotem przeniosłem mój wzrok na zaskoczonego moją wypowiedzią pasiastego.
- Ty kolo... mamy XXI wiek... a nie epokę brązu.. po co miał bym ci list pisać ? - Zapytał ale widziałem że nadal nie może pogodzić się z tym że go zgasiłem. Z uśmiechem zwycięzcy wypowiedziałem słowa które zaplanowałem przed moim pierwszym zdaniem skierowanym do bruneta.
- Bo zanim opanujesz ten skomplikowany przedmiot to nie będziesz już umiał obsługiwać komórki....- Powiedziałem i pokazałem mój uśmiech, który mówił o tym że jestem zwycięzcą w tym zaciętym dialogu. Moja radość nie trwała długo bo zobaczyłem że [T.I] patrzy na mnie i na Lou ze straszną pogardą. Powoli spuściłem wzrok i zacząłem udawać że zielona trawka pokrywająca całą polanę jest bardzo interesująca.
- Niall, daj już spokój i choć tu... nauczę cię czegoś.... - Dziewczyna znowu się odezwała. Tym razem jej głos był czuły i dało się w nim usłyszeć prośbę. Nie patrząc gdzie idę, wstałem i zacząłem stawiać powolne kroki. Szedłem powoli aż stanąłem przed jej obliczem. Nie była tam sama bo z nią była reszta drużyny idiotów. Kiedy chwyciłem miecz podany mi przez Zeyna spojrzałem w oczy przyjacielowi. Jego spojrzenie nie było do końca pewne tego co robił... widziałem że się martwiał. Moje palce bez pośpiechu bawiły się uchwytem broni. Skupiłem się na trzymanym przeze mnie przedmiocie i przeniosłem wzrok na stojącą przed moim ciałem płcią żeńską. Kiedy miałem zadać pierwszy próbny cios na niebie rozbłysło światło. Był to jakby ogromny piorun. Przepiękna i równie niebezpieczna kula runęła w naszą stronę......

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Podobno wam się podobał więc macie drugą część :) Mam nadzieje że was nie zawiodłam :) Imagin z tym Niallem będzie jak będę miała czas go napisać :P CZYTASZ - PROSZĘ KOMENTUJ :) Dziękuję za wszystkie komentarze :) Pozdrawiam :)

7 komentarzy:

  1. "Był to jakby ogromny piorun. Przepiękna i równie niebezpieczna kula runęła w naszą stronę......"

    Jaka kula?
    O_o

    I TY!!!
    Jak mogłaś przerwać w takim momencie?!
    Ja się pytam :JAK???!!!
    Jeszcze raz mi takie coś odwalisz to... to... to nwm co zrobię ale na 100 % się obrażę!!!
    >.<
    xD
    Jesteś genialna :D
    Normalnie podziwiam twój geniusz :D
    CZEKAM NA NEXT!!!
    Mam nadzieję, że będzie tak samo zajebista jak ta :D
    Pozdro ~Miśkax3

    OdpowiedzUsuń
  2. G E N I A L N Y ! ! !

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW
    Faaaaaaajnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW
    Faaaaaaajnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale ekscytujący koniec 2 części :)Super :p Oliwka :*

    OdpowiedzUsuń