Z dedykacją dla Oliwki... Dzięki za te wszystkie komenty :)
Obudziliśmy się o 9.00. Kiedy wszyscy pozałatwiali swoja poranną toaletę, byliśmy gotowi do zabrania przyjaciela do domu. Ruszyliśmy do szpitala. W drodze można było usłyszeć kilka rozmów. Każdy rozmawiał o czymś innym. Ja rozmawiałam z Niallem, Klaudia z Oliwią itp. (W tym czasie siatkarze byli już na treningu... My aktualnie nie mamy treningów bo trener wyjechał do rodzinnego domu bo ktoś z jego rodziny jest śmiertelnie chory...) Dojechaliśmy do szpitala. Weszliśmy na odpowiednie piętro. Przeprowadziliśmy rozmowę z lekarzami i pielęgniarkami. Podobno wszystko z naszym przyjacielem jest w porządku, więc ruszyliśmy pod jego pokój.
Obudziliśmy się o 9.00. Kiedy wszyscy pozałatwiali swoja poranną toaletę, byliśmy gotowi do zabrania przyjaciela do domu. Ruszyliśmy do szpitala. W drodze można było usłyszeć kilka rozmów. Każdy rozmawiał o czymś innym. Ja rozmawiałam z Niallem, Klaudia z Oliwią itp. (W tym czasie siatkarze byli już na treningu... My aktualnie nie mamy treningów bo trener wyjechał do rodzinnego domu bo ktoś z jego rodziny jest śmiertelnie chory...) Dojechaliśmy do szpitala. Weszliśmy na odpowiednie piętro. Przeprowadziliśmy rozmowę z lekarzami i pielęgniarkami. Podobno wszystko z naszym przyjacielem jest w porządku, więc ruszyliśmy pod jego pokój.
- eeee Lou jesteś tu ??? - zapytałam zaniepokojona nie widząc kolegi.
- Tak jestem. Ooo już jesteście... super czekajcie chwileczkę.... - Mówił wychodząc spod łóżka.
- Wiesz co... Po tym co się dowiedzieliśmy, to ja już nawet nie chcę wiedzieć coś ty robił pod tym łóżkiem... - zeyn mówił patrząc na bruneta który wyczołgiwał się spod łóżka.
- HAHA bardzo śmieszne.. Zeyn jak ty coś powiesz to normalnie boki zrywać....A pomyśl logicznie co ja tam mogłem robić.....eee albo nie... nie myślcie już..... po prostu łyżka mi spadła więc jej szukałem... - Wybronił się z zakłopotania piosenkarz.
- Dobra ciołku. Ubieraj się i jedziemy do domu... jakoś nie lubię ścian szpitala...- Mówił Liaś widząc że jego przyjaciel nie jest jeszcze ubrany..Louis przewrócił oczami i włożył na siebie ubrania. Poszliśmy do recepcji aby nasz podopieczny został wypisany i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Po wyjściu ze szpitala udaliśmy się do domu, a podróż powrotna minęła nam tak samo jak ta wyjazdowa. Po dotarciu do miejsca zamieszkania Harry chciał zacząćz Loui'skiem „trudną rozmowę”. A brzmiała ona mniej więcej tak........----------------------------------------------------------------------------------Jeszcze raz dziękuję moim "komentatorkom" a reszte czytelników proszę o komentarze :) miło jest wiedzieć jak się innym podobają moje "bajeczki" :)
Dziękuję za dedykację ;) Masz super bloga ;) Oliwka :*
OdpowiedzUsuńOoo :) Fajny rozdział ;) Natalia
OdpowiedzUsuńPopieram komentatorki :) Madzia :)
OdpowiedzUsuńpani Madzia powiedziała : "Popieram komentatorki :)" Becia ;)
OdpowiedzUsuńKocham ten blog ;* Jula
OdpowiedzUsuń