czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 5

Widziałam coś czego nie chciałam zobaczyć, coś czego się obawiałam. Mój ukochany
leżał na ziemi obok swojego przyjaciela. Czułam jak moje oczy wypełniają się łzami.
Właśnie straciłam nadzieje na to że życie może być sprawiedliwe. Dlaczego ludzi, którzy tak ciężko pracowali na swój sukces i udało im się go osiągnąć spotkał taki los ? W duszy zadawałam sobie to pytanie. Usłyszałam że ktoś woła moje imię, ale się nie odwróciłam, to nie było teraz najważniejsze. Zobaczyłam że siatkarze biegną do mojego Romea. Przede mną stanął Igła i oplótł mnie swoimi ramionami. Poczułam że zaczynam pękać. Zaczęłam się drzeć.
  • Dlaczego to właśnie nas spotkało, co ja zrobiłam temu światu no co ?! - Krzyczałam a Krzysiek próbował mnie uspokoić.
  • Spokojnie, zobacz chłopakom nic nie jest po prostu stracili przytomność.. - Mówił strasznie spokojnym tonem, nie uwalniając mnie z uścisku.
  • A gdzie jest Klaudia ? - Zapytałam już trochę spokojniejszym tonem.
  • Pit i Jarosz, już z nią tu idą. - Powiedział i wskazał na drogę za nami. Popatrzyłam do tyłu. Faktycznie moja najlepsza przyjaciółka zbliżała się do mnie wraz z dwoma mężczyznami. Podeszłam do niej. Chwyciłyśmy się za ręce i ruszyłyśmy w stronę ukochanych. Podeszłam do Michała i klękłam obol niego.
  • Przepraszam że cię zostawiłam. Powinnam była jakoś ci pomóc... - Zaczęłam się obwiniać lecz Dziku przerwał mi moją przemowę i lekko pocałował. Przyciągnął mnie i przytulił. Wtedy poczułam jak bardzo mnie kocha. Mój wzrok powędrował na Zbyszka, który trzymał na swoich kolanach Klaudię i głaskał ją po głowie.
  • Igła, Guma.... Chłopaki. Strasznie wam dziękuję. Gdyby nie wy nie wiadomo co by się z nami stało. - Mówiłam a łzy znowu zaczęły się tworzyć w moich oczach. Igła klęknął przede mną i pokazał zuchem ręki żebym do niego podeszła. Zrobiłam o co poprosił, a on otarł łzę z mojego policzka i mnie przytulił. Wtedy zrozumiałam że reprezentacja to nie tylko stowarzyszenie, które sobie dokucza i wygrywa mecze, to jest rodzina. Klaudia widząc to także zaczęła podchodzić do każdego z osobna i go tulić. Byłam szczęśliwa że mam takich przyjaciół.
  • To co ?. Skoro już po wszystkim to może zostaniemy tutaj na noc i pooglądamy gwiazdy ? - Zapytał zadowolony Winiar.
  • Ok ale wy siedzicie obok nas. - Powiedziałam lekko zaniepokojona. Złotopolscy spełnili moją prośbę. Siedzieliśmy na polanie, przed tym złowieszczym lasem
    i oglądaliśmy gwiazdy.
  • Ciesze się że was mam. - Powiedziałam i przymknęłam oczy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam......


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz