czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 3

Perspektywa Klaudii


  • Gaba, co ty robisz. Nic ci nie jest ? - szybko się odwróciłam i gwałtownie ruszyłam w stronę mojej ubikacji. W momencie kiedy zobaczyłam kumpelę, zamarłam. Jej ręka była cała we krwi a na podłodze resztki szkła oblane krwią.
    Moja perspektywa
  • Klaudzia tylko nie panikuj.. - widząc jak przyjaciółka patrzy raz na moją rękę raz na podłogę, próbowałam załagodzić sytuację. - Nie martw się odkupię ci ten stojak obiecuję..... - chciałam kontynuować mój monolog ale towarzyszka mi przerwała.
  • Ty chyba sobie żartujesz, jeśli myślisz że ja będę się na ciebie gniewać za ten stojak. A twoja ręka to co ? Ubieraj się jedziemy do szpitala. - Nakazała stanowczo.
  • Oj co to, to nie. Jesteśmy umówione zapomniałaś ?! - Popatrzyłam na Klaudię.
  • Ale przecież nie możesz z taką ręką.... - Robiła mi kazanie lecz jej przerwałam.
  • Daj spokój masz apteczkę ? - zapytałam, na co zobaczyłam skinienie głowy kumpeli. - No to podaj mi apteczkę, a ty się idź ubierać bo zaraz idziemy.
    Klaudia już chciała otworzyć usta ale wskazując rękom jej pokój dałam jej do zrozumienia że i tak nic nie wskóra i posłałam ją do jej przytulnego pokoju. Kto jak kto, ale Klaudia jest uparta jak osioł czyli pasuje do Zbyszka :).
    Opatrzyłam sobie ranę, na szczęście przecięłam tylko skórę więc szybko poszło.
    Po dziesięciu minutach stałyśmy pod umówionym miejscem a była równo 13.55.
    Czekałyśmy na chłopaków dobre 10 min, w tym czasie Klaudia weszła do restauracji po picie i frytki. Nagle podeszli do nas dwaj panowie w czarnych okularach. Byli to nasi skazańcy.
  • Przepraszam was anielice, ale czy nie widziałyście gdzieś w pobliżu dwóch pań wyglądających zupełnie jak wy tylko że one są jeszcze piękniejsze .? - zapyał jeden z panów spóźnialskich na co ja z przyjaciółką równocześnie przewróciłyśmy oczami.
  • A cześć, spóźnialscy. To gdzie nas zabieracie ? - Zapytałam zaciekawiona równocześnie dając całusa w policzek ukochanemu. Klaudia poszła w moje ślady.
  • Do pięknego lasu na wspaniały nocny spacer... - Powiedział i równocześnie się rozmarzył mój Pyram. Zrobili tak jak powiedzieli. Poszliśmy do pięknego iglastego lasu. Automatycznie nabrałam do płuc powietrza przez nos aby poczuć zapach wspaniałych drzew.
  • I jak wam się podoba dziewczyny? - Zbyszek przerwał ciszę jaka panowała wśród nas, ponieważ szliśmy dróżką przez las i moim zdaniem niepotrzebne były nam słowa aby wiedzieć co myślimy.
  • Jest wspaniale kochany . - Powiedziała lekko zakłopotana Klaudia, ponieważ pytanie towarzysza wybudziło ją z rozmyśleń.
    Nagle usłyszeliśmy za sobą szelest. Jak na zawołanie wszyscy się odwróciliśmy,
    to co ujrzeliśmy zaparło mi dech w piersiach.......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz