- Klaudia ja ich zatrzymam. Biegnij przed siebie i wzywaj pomocy!. - rozkazałam przyjaciółce. Sama zatrzymałam się i oddałam wrogom. Widziałam jak Klaudia wybiegła z lasu i zaczęła krzyczeć. Miała to szczęście że wielkoludy (czyt. reszta reprezentacji polski w siatkówce) właśnie wracały z wycieczki. Kumpela upadła na ziemię i z całej siły zaczęła się drzeć.
- Igła pomóż mi, Guma proszę, Pit ! Winiar szybko proszę was!! - Moja towarzyszka wrzeszczała połykając łzy. W momencie kiedy siatkarze do niej dobiegli pokazała palcem na ścieżkę za nią. „Gromada” ruszyła w moją stronę.Przestępcy widząc to zerwali się z miejsca ale mnie nadal trzymali. Puścili mnie dopiero jak Igła z odległości 10 m, trafił któregoś z nich w głowę.
- Nic Ci nie jest ?.. - Zapytał Krzysiu i pomógł mi wstać. Popatrzyłam mu prostow oczy. Widziałam w nich troskę całkiem jak u Kubiaczka. I właśnie wtedy przypomniałam sobie o nich. Zerwałam się z miejsca. Biegłam jakby nic innego się nie liczyło. Sportowcy widząc to, równie szybko jak ja udali się za mną.Przebiegłam praktycznie cały las. Już widziałam miejsce, z którego rozpoczęła się nasza ucieczka. Księżyc świecił na tyle mocno, abym mogła praktycznie wszystko zobaczyć. Dobiegając na miejsce ujrzałam.......................
Siedmiu na czarno
ubranych facetów, z kominiarkami zbliżało się do nas.
Niestety, kiedy się
odwróciliśmy byliśmy zbyt blisko nich na ucieczkę, przynajmniej
tak mi się wydawało. Po dwóch osobników rzuciło się na naszych
towarzyszy ale kiedy się do nich zbliżali Dziku pokazał mi ruchem
głowy że mamy uciekać. Szybko chwyciłam rękę Klaudii i
pociągnęłam ją do przodu.
Moje obawy się
jednak spełniły, pozostała trójka oprawców ruszyła za nami.
Biegłyśmy ile sił
w nogach ale widziałam że i tak im nie uciekniemy. Nagle
zobaczyłam że las się kończy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz