czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 6



Obudziłam się w ramionach mojego anioła. Ku mojemu zdziwieniu byłam w moim mieszkaniu. Widziałam że Michał śpi a więc postanowiłam skorzystać z okazji i szybko się ubrać. Ubrałam się i uświadomiłam sobie że nie pamiętam jak się tu znalazłam.
  • Dlaczego mi uciekłaś moja Tyzbe ? - Zapytał wesołym lecz zawiedzionym głosem, Dziku.
  • Ponieważ gdybym tam dalej leżała nie miał byś co jeść Romeo. - Odpowiedziałam mu w ten sam sposób.
  • Oj tam jakoś bym to przeżył. A mówiłem ci już jak strasznie Cie kocham ?. - Powiedział robiąc oczy kota ze shreka.
  • Tak wiem jestem najwspanialsza i już robię Ci naleśniki. - Zwróciłam się do niego ponieważ wiedziałam o co mu chodzi.
  • Jesteś Aniołem. - Oznajmił.
  • Serio bo ja myślałam że kucharką.. -Zaśmiałam się, co także rozbawiło mojego towarzysza. Zjedliśmy śniadanie. Pomyślałam że pójdę do Klaudii, ale Kubiak kazał mi najpierw zadzwonić. Nie posłuchałam go ponieważ posłałam jej sms's.
    Mogę do ciebie wpaść” Na odpowiedź nie czekałam długo.
    Tak. Wpadaj jak masz czas. Jestem w domu.” Ubrałam się i pociągnęłam za sobą Dzika, któremu ten pomysł nie za bardzo się podobał ponieważ wolał poleniuchować w domu. Szliśmy ulicami cały czas się śmiejąc. Miałam wrażenie że Michał coś przede mną ukrywa, ale nie dawał po sobie tego poznać. Wszyscy,
    obok których przechodziliśmy patrzyli na nas jak na kosmitów. Nie obchodziło mnie to ponieważ byłam szczęśliwa będąc z tym marsjaninem.... Weszliśmy w ulicę, na której mieszka Klaudia. Zerwałam się z miejsca i pobiegłam w stronę jej domu a Dziku zrobił to samo. Podbiegłam do domu przyjaciółki i chwyciłam za klamkę. Jak zwykle drzwi były otwarte. Chyba muszę powiesić jej klucz na karku, ale dobra mniejsza o to. Ściągnęłam buty. Wchodząc do salonu zobaczyłam Klaudię siedzącą ze Zbyszkiem na kanapie. Oglądali jakąś komedie i cały czas się śmiali. Ja z Miśkiem równocześnie spojrzeliśmy na siebie
    i porozumiewając się szeptem uzgodniliśmy, że ja zakryję oczy Zibiemu a on Klaudzi. Podeszliśmy do nich cicho i zrobiliśmy uzgodnioną rzecz. Bartman aż podskoczył a moja przyjaciółka zaczęła piszczeć.
  • Ej no już. Spokojnie to my. To tylko my. Cicho już. - Kubiak mówił do mojej kumpeli a ja nie potrafiłam powstrzymać śmiechu.
  • Dobra. Koniec tego cyrku. - Powiedziałam poważnym tonem. - Jesteście gotowi na..........


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz