niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 21

Dedykacja Dla Madzi :)

Biegłam przed siebie nie patrząc w którą stronę tak naprawdę się udaję. Nie mogłam tam zostać. To było zbyt... nie wiem jakie... To mnie po prostu przerosło... nie wiem czy to było zbyt smutne czy może zbyt...... głupie.... okropne.... nieczułe.... nie wiem.. nie wiem co myśleć.... poznałam ich... jestem ich przyjaciółką... ja chyba ich kocham..... a on ten egoista właśnie rozbił ten zespół.... tą rodzinę... to wspólne szczęście... on po prostu to zniszczył kilkoma słowami... Ciągle mam przed oczami ten widok.. te zdeterminowane... zaskoczone... zrospaczone.. twarze moich przyjaciół... mojej rodziny....
Dalej biegłam przed siebie, nie patrzyłam w tył.... czułam że się pogrążam... że mój organizm nie ma już siły... pomimo to biegłam dalej... myślałam że czując ból fizyczny mój mózg chociaż na krótką chwileczkę zapomni o tym co się wydarzyło... nie będzie o tym myślał..... ale to nic nie dało.... Po chwili zorientowałam się że jestem na drugim końcu miasta, lecz w tym samym momencie poczułam że tracę siły, że moje ciało w tym właśnie momencie umiera.. zobaczyłam ciemność... jedyne co dalej pamiętam to krzyk, trzask i ból po upadku......
Właśnie się obudziłam widzę że jestem w domu... zaraz, zaraz... nie dawno.. znaczy chyba niedawno byłam na drugim końcu miasta.... auuuu głowa mi pęka.... wstałam i ujrzałam się w lustrze.... byłam blada jak ściana..... moja lewa ręka była cała poharatana.. zdziwiona... może raczej nie zdziwiona tylko zrospaczona bezwładnie upadłam na ziemię.. na dywan. Łzy lały się po moich policzkach strumieniami.... Wyglądałam okropnie... po prostu się nie poznałam.... byłam brzydka jak... jak.... nie wiem jak to powiedzieć.... czułam się najbrzydsza na świecie.... wyglądałam ohydnie
i miałam świadomość że moje życie całkowicie się zmieni.. że nie będzie już tego szczęścia..... tej radości..... miłości.... to już nie będzie moje życie......
Nie powstrzymywałam łez..... płakałam jak dziecko.... no bo w sumie co mi pozostało jak nie wypłakanie się no i powrót do polski a później..... później śmierć.... nie wiem... czy chcę dalej żyć.... takie życie nie ma sensu... jeśli ktoś miał wszystko czego chciał
i stracił to ponieważ nie dopilnował... nie zainteresował się swoimi bliskimi.... taki ktoś powinien zginąć....
Nagle do moich umierających bębenków doszedł odgłos czyiś kroków.... Do pokoju wszedł.,....
------------------------------------------------------------------------------------------
Czy tylko ja mam wrażenie że ten rozdział wyszedł mi taki troche depresyjny ? :P
Dziękuję za wszystkie komentarze :) Cieszę się że mam takich wspaniałych czytelników... Mam pytanko. Czy chcecie może żebym zaczęła pisać takie krótkie opowiadania ? Takie Imaginy.. wyraźcie swoją opinię na ten temat w komentarzu pod rozdziałem :) Dzięki i pozdrawiam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz